Środa przyniosła umocnienie dolara wobec euro (eurodolar z okolic 1,1750 zszedł do ok. 1,17) oraz osłabienie złotego. Kurs złotego z okolic 4,52 wzrósł w okolice 4,535.
Głównymi wydarzeniami dnia na rynkach walutowych były dane z USA. Lepsza od oczekiwań publikacja wrześniowego wskaźnika zatrudnienia w sektorze prywatnym instytutu ADP (749 tys. vs. oczekiwane 650 tys. wobec 481 tys. poprzednio) poprawiły notowania dolara wobec euro.
Wskaźnik ten jest często traktowany przez rynki jako prognostyk ważnych danych o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym (NFP), których publikacja jest zaplanowana na piątek.
Na korzyść amerykańskiej waluty zadziałał również opublikowany wskaźnik PMI dla obszaru Chicago (62,4 we wrześniu wobec oczekiwanych 52), który pokazał wyraźną poprawę nastrojów gospodarczych we wrześniu.
Wszystko więc wskazuje na to, że po dwudniowej korekcie dwutygodniowego spadku, kurs eurodolara może ponownie powracać na południe.
Tego samego nie można niestety powiedzieć o euro-złotym. Po wyraźnym umocnieniu we wtorek (rynek prawdopodobnie przestraszył się ewentualnych interwencji walutowych NBP, których możliwość zasugerował ostatnio jeden z członków RPP Eryk Łon), kolejny dzień przyniósł ponowne osłabienie krajowej waluty, choć już w dużo mniejszym zakresie niż to miało miejsce jeszcze na początku bieżącego tygodnia.
Od początku tego tygodnia widać duży wzrost zmienności, z wyraźnymi tendencjami do osłabienia nie tylko walut Regionu CEE-3 (Polska, Czech, Węgry), ale i wszystkich walut europejskich rynków wschodzących (w tym również rubla i tureckiej liry).
Wobec narastającej presji deflacyjnej w strefie euro (potwierdziły ją wtorkowe dane inflacyjne z Niemiec za wrzesień), ewentualny dalszy spadek krajowego wskaźnika CPI, może nadać notowaniom złotego kolejny impuls do oslabienia.
Jarosław Kosaty, PKO BP