O ile rynki akcji od miesięcy pozostają niewzruszone dyskusją odnośnie ewentualnej zmiany polityki Fed, na rynku walutowym odegrała ona pewne znaczenie. Wynika to z faktu, iż tu ceny są relatywne - choć Fed niemiłosiernie ociąga się z normalizacją polityki, mimo wszystko jest na nią jakakolwiek szansa, w przeciwieństwie do strefy euro czy Japonii.
Dlatego też od kilku miesięcy dolar dość istotnie umacnia się i to pomimo spadku rentowności długu w USA. Jednak w tym tygodniu ten ruch jest korygowany i choć widać to na głównych walutach (euro oraz funt), to przede wszystkim zyskują waluty, gdzie zacieśniana jest polityka pieniężna - bardzo mocno odbił dolar kanadyjski, silnie zyskuje brazylijski real, czy choćby opisywany wczoraj przeze mnie węgierski forint.
Moim zdaniem sama formuła sympozjum w Jackson Hole nie ma tu rozstrzygającego znaczenia, ale rynki przyjęły, że wersja online oznacza, że Fed tym bardziej nie skorzysta z tej okazji, aby zapowiedzieć istotną zmianę w polityce. Dziś powinniśmy poznać dokładny grafik konferencji, choć dla rynków poza wystąpieniem Powella inne prelekcje będą mieć charakter marginalny.
Wczorajsze dane nie przyniosły większego przełomu, choć prezentują ciekawy obraz. Zamówienia dóbr trwałych w USA mocno rosną (+0,7 proc. m/m w lipcu), jednocześnie indeks Ifo w Niemczech jest w sierpniu najniżej od maja, a to - wraz z podobnymi wskazaniami indeksów PMI, sugeruje, że górka ożywienia może być za nami i to nie z powodu zbyt słabego popytu, a problemów po stronie podaży.
Dziś w USA poznamy dane o PKB za drugi kwartał (14:30), ale będzie to drugi odczyt, a zatem nie powinien on mieć istotnego znaczenia. O 8:35 euro kosztuje 4,5734 złotego, dolar 3,8886 złotego, frank 4,2486 złotego, zaś funt 5,3460 złotego.