Europejski Bank Centralny w zasadzie zgodnie z oczekiwaniami w swoim oświadczeniu wskazał, że widzi na tyle duży progres w gospodarce oraz w warunkach finansowych, że może dojść do redukcji tempa programu luzowania ilościowego (QE), a konkretnie awaryjnego programu PEPP.
Z jednej strony możemy mówić o przełomie, choć z drugiej strony sam EBC nazywa to jedynie rekalibracją. Czy jest to, wobec tego krok w kierunku normalizacji, który mógłby dać szanse na umocnienie się euro? Czy nie będzie to miało kompletnie żadnego znaczenia dla europejskich aktywów.
Na samym początku warto wspomnieć o tym, że przez ostatnie miesiące Europejski Bank Centralny prowadził przyspieszone tempo skupu aktywów w ramach pandemicznego programu PEPP. Było to powiązane z chęcią pobudzenia gospodarki oraz redukcji negatywnego wpływu poprzedniej fali koronawirusa.
Można uznać, że działania EBC zdały rezultat. Ostatnie prognozy pokazują lepsze perspektywy gospodarcze, również na ten rok, który ma zakończyć się solidnym wzrostem 5 proc. za 2021.
Wobec wyraźnej poprawy sytuacji istnieje przesłanka do tego, aby program wrócił do poprzednich ustawień. Jednocześnie warto wspomnieć, że ze względu na cel skupu PEPP na poziomie 1,85 biliona euro, EBC nie chcąc przekroczyć tego poziomu, musiał zdecydować się na lekki "tapering".
Cały czas jednak zdaniem EBC nie jest to rezygnacja ze wsparcia dla gospodarki. EBC w swoich prognozach pokazuje również cały czas, że uważa inflację za przejściową, która w 2022 oraz 2023 będzie znajdować się wyraźnie poniżej celu inflacyjnego.
EBC wspomniał również, że zwykły program skupu aktywów, czyli APP będzie kontynuowany do momentu tuż przed podwyżkami. Wobec tego skupy na poziomie 20 mld EUR miesięcznie będą kontynuowane, teoretycznie jeszcze przez co najmniej 2 lata.
Widać, że tak naprawdę droga do normalizacji jest naprawdę bardzo długa, choć jednocześnie poczyniony krok ze strony EBC może dawać pewną nadzieję europejskim walutowym bykom.
Z pewnością mogą oni mieć jeszcze większą nadzieję na kolejne działania, jeśli inflacja okaże się nie mieć atrybutów przejściowych. Wystarczy wspomnieć o rekordowych od lat cenach gazu czy energii, które odbiją swoje piętno na wielu innych czynnikach cenotwórczych.