W tym tygodniu na rynki globalne wróciły szampańskie nastroje. W dużym skrócie można powiedzieć, że Wall Street uznała temat "buntu Reddita" za rozwiązany. Akcje GameStop i AMC mocno tracą, "atak" na srebro został w zalążku stłumiony. Można wrócić do "normalności", czyli typowej hossy na sterydach dostarczanych przez Fed.
Ah, jeszcze Janet Yellen spotka się w tym tygodniu z regulatorami, aby "omówić temat zmienności małych spółek", pomędrkują i będzie po temacie. Tak na to patrzy dziś Wall Street i w efekcie wszystkie ważniejsze indeksy znów są przy historycznych maksimach, nie odnotowawszy niczego więcej niż chwilowej, drobnej przeceny.
Czytaj więcej: Koronakryzys. 18 banków na minusie, a reszta z połową zysków. Klienci sięgną głębiej do kieszeni
Przedstawiciele Fed przyznali nawet rozbrajająco, że sytuacja rynkowa może "częściowo" (!) wynikać z prowadzonej przez bank centralny polityki, ale nie należy oczekiwać, że wywoła to jakiekolwiek głębsze refleksje.
Co ciekawe, pomimo dobrych nastrojów, para EURUSD notowana jest coraz niżej. Wydaje się, że działa na nią grawitacja fundamentów, które na ten moment są w Europie gorsze niemal pod każdym względem (spadek PKB wobec wzrostu w USA, niższe ryzyko wzrostu inflacji, straszenie przez EBC możliwą obniżką stóp, a to wszystko nadal przy wykupionym euro i wyprzedanym dolarze).
Notowaniom pary nie pomogły nawet spekulacje o tym, że premierem Włoch miałby zostać sam Mario Draghi (czyli były prezes EBC). Natomiast spadki EURUSD wobec euforii na globalnych rynkach nie zaszkodziły złotemu i częściowo nawet dzięki nim para EURPLN notowana jest dziś najniżej od 20 grudnia!
Po prawdzie niemal wszystkie rynki wschodzące radzą sobie dobrze, kapitał ewidentnie szuka jeszcze możliwości zarobku dopóki nastroje się nie pogorszą. Widać to nawet w takich przypadkach jak turecka lira, która jest najmocniejsza od sierpnia ubiegłego roku.
Czytaj więcej: Walka z COVID-19 na kredyt. Długi państw rosną do niespotykanych wcześniej rozmiarów
Wydaje się też, że rynek nabrał przekonania, że grudniowe interwencje NBP miały za zadanie głównie wygenerować wyższą wpłatę do budżetu, a przez to nie będą jakoś zapalczywie kontynuowane. Rada oczywiście napisze, że w razie potrzeby będzie reagować, ale tu potrzebne byłyby natychmiastowe działania, gdyż już przekroczyliśmy poziomy, przy których NBP interweniował w grudniu.
W danych mamy dość sprzeczny obraz. Z jednej strony fenomenalny raport z rynku pracy za czwarty kwartał napłynął z Nowej Zelandii, umacniając tamtejszego dolara. Nowa Zelandia jest jednak dość specyficznym przypadkiem, niekoniecznie odzwierciedlającym globalne realia.
Z drugiej strony dość mocno spadły chińskie indeksy PMI, zarówno w przemyśle, jak i usługach. Dziś, poza decyzją RPP, mamy raport ADP z USA (14:15), indeks ISM dla sektora usług (16:00) oraz zalew wystąpień przedstawicieli banków centralnych. O 9:00 euro kosztuje 4,4758 złotego, dolar 3,7171 złotego, frank 4,1393 złotego, zaś funt 5,0835 złotego.