Od początku wybuchu epidemii w Europie złoty był stabilny na tle walut regionu, a nawet lekko się umacniał. Teraz jednak stopy procentowe w Polsce, np. Wibor 3M, spadły poniżej poziomu w Czechach i na Węgrzech. Złoty najprawdopodobniej będzie się więc osłabiać wobec walut regionu.
Według szacunków ING sfinansowanie zapowiadanych przez rząd elementów tarczy antykryzysowej wymagać będzie, aby NBP skupił równowartość ponad 8 proc. PKB, co oznacza dodruk pieniądza. Działania NBP są też bardziej agresywne niż innych banków centralnych w regionie. Wątpliwości może budzić także ich przejrzystość.
W drugiej połowie 2020 roku można wprawdzie spodziewać się poprawy koniunktury wraz z wygasaniem epidemii i wchodzeniem w życie pakietów fiskalnych w głównych gospodarkach. Powinno to przełożyć się na napływ kapitału na rynki wschodzące, do których należy Polska.
Polityka NBP to jednak argument za wolniejszym umocnieniem złotego w momencie wychodzenia globalnej gospodarki z zapaści. Dlatego w kolejnych miesiącach, nawet do 2021, kurs euro prawdopodobnie utrzyma się powyżej 4,40 zł. Ostatni raz kurs znalazł się poniżej tego poziomu w połowie marca, kiedy w Polsce wybuchła epidemia koronawirusa.
O stabilność złotego należy obawiać się szczególnie w sytuacji, gdyby miało dojść do drugiej fali pandemii na rynkach rozwiniętych. Perspektywa długiej recesji w połączeniu z oczekiwanymi na dalsze agresywne działania NBP byłyby dla polskiej waluty silnie negatywne.
We wtorek po południu kurs euro wynosi 4,55 zł kurs dolara 4,19 zł, a kurs franka szwajcarskiego 4,30 zł.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie