- Nasilenie pandemii w Europie, słabnące euro do dolara oraz protesty na polskich ulicach. W tym otoczeniu nie da się przychylnym okiem patrzeć na złotego - tak sytuację na rynku walut opisuje Konrad Białas, analityk Domu Maklerskiego TMS.
- Stąd nie dziwi wyjście kursu euro ponad 4,60 zł, pierwszy raz od kwietnia - wskazuje.
Czytaj więcej: Sfinks chce układu z wierzycielami. Duża sieć restauracji mówi o dramatycznej sytuacji
Po południu notowania euro przebiły nawet 4,63 zł, a to oznacza ponad 4-groszowy skok w ciągu zaledwie kilku godzin. Jak na kurs wspólnej waluty to bardzo duża zmiana.
Jeśli na takim poziomie euro utrzyma się do końca dnia, będzie to najwyższy kurs od ponad 11 lat. W lutym 2009 roku na zamknięciu jednej z sesji sięgnął 4,92 zł.
Euro jest tak mocne czy to złoty taki słaby? Raczej to drugie, bo od rana kilka groszy w górę poszły także kursy dolara, frank i funta.
Amerykańska waluta na foreksie chodzi obecnie powyżej 3,95 zł. Frank przebił 4,33 zł, a funt oddala się od okrągłych 5 zł i kurs wymiany wynosi 5,11 zł.
- Całkowity lockdown przestał być już mało realnym scenariuszem, którego rząd będzie chciał za wszelką cenę uniknąć, a obecnie jest postrzegany jako nowe narzędzie polityczne. Przynajmniej tak to zaczną widzieć inwestorzy zagraniczni, a to jest najważniejsze w kontekście oceny sytuacji złotego - komentuje sytuację Konrad Białas.
Dodaje, że organicznie aktywności gospodarczej przez lockdown lub przez strajki oznacza osłabienie fundamentów polskiej waluty.
Czytaj więcej: Braster zrobił rachunek sumienia. Zamiast rewolucyjnego wynalazku jest walka o przetrwanie
- Obawy o ograniczenia związane z pandemią powoli zamieniają się w rynkową panikę - podkreśla Przemysław Kwiecień, główny ekonomista Domu Maklerskiego XTB.
- Inwestorzy zdali sobie sprawę, że nie skończy się na selektywnych i powierzchownych zmianach. Choć sytuacja jest inna niż na wiosnę, koszty ekonomiczne będą duże - ostrzega.
Ekspert zauważa, że w środę rano kanclerz Niemiec zapowiedziała zamknięcie gastronomii na miesiąc, w kraju który na tle całej Europy z pandemią radzi sobie i tak relatywnie dobrze. To pokazuje powagę sytuacji.
Z kolei we Francji rozważa się pełen lockdown, również na miesiąc. Nowe restrykcje ma zapowiedzieć wieczorem prezydent tego kraju.
Co przyniosą najbliższe dni? - Na razie stało się to, czego inwestorzy się obawiali. Nie wykluczone, że rynek nieco odreaguje, jednak do trwałej poprawy sytuacji konieczne jest przeświadczenie, że najgorsze za nami, a w tym punkcie na moment obecny nie jesteśmy - uważa Kwiecień.