Piątek przyniósł umocnienie dolara wobec euro (eurodolar z ok. 1,1750 spadł do ok. 1,17) oraz osłabienie złotego wobec euro. Kurs złotego z okolic 4,4750 wzrósł do blisko 4,50 za euro.
Głównymi wydarzeniami na rynku walutowym były dane inflacyjne ze strefy euro za wrzesień (minus 0,3 proc. vs. oczekiwane minus 0,2 proc. oraz minus 0,2 proc. poprzednio) oraz dane z amerykańskiego rynku pracy (nowe miejsca pracy: 661 tys. vs. oczekiwane 850 tys.).
Dane ze strefy euro potwierdziły, że europejska gospodarka zmierza dalej w kierunku deflacji. Nie jest to dla niej dobrym prognostykiem na kolejne miesiące, szczególnie w sytuacji rosnącego prawdopodobieństwa "drugiej fali” koronawirusa w okresie jesienno-zimowym, gdyż może dodatkowo pogarszać i tak już słabnącą koniunkturę.
Dane z amerykańskiego rynku pracy, chociaż były nieco słabsze od oczekiwań, to jednak wystarczająco solidne, aby wraz z wyraźnie zmniejszającą się stopą bezrobocia (7,9 proc. vs. oczekiwane 8,2 proc. oraz 8,4 proc. poprzednio w sierpniu), podtrzymać pozytywne nastawienie do dolara.
Nie można tego samego powiedzieć, o polskim złotym, który prawdopodobnie zakończył już kilkudniowy cykl umocnienia wobec euro, po nieudanej próbie ataku na 4,60.
Publikacje danych przemysłowych z Niemiec we wtorek i w środę (zamówienia i produkcja), mogą potwierdzać spowolnienie u naszego głównego partnera gospodarczego, co wraz z ostrożnym nastawieniem RPP raczej nie będzie pomagać naszej walucie w najbliższym czasie.
Czynnikiem, który dodatkowo zwrócił uwagę rynków była również informacja, że prezydent USA Donald Trump wraz z małżonką uzyskali pozytywne testy na COVID-19. Reakcja rynków walutowych, była jednak dosyć spokojna. Zmienność, jeszcze przed publikacją danych z amerykańskiego rynku pracy, nie odbiegała istotnie od tego, co można było obserwować w poprzednich dniach.
Jarosław Kosaty, PKO BP