Bieżące dane gospodarcze w ostatnim czasie zeszły na dalszy plan, jednak po ostatnich odczytach widać, że zaczęły przeważać negatywnie zaskoczenia, zwłaszcza w publikacjach dotyczących realnej sfery gospodarki.
W Polsce nieco rozczarowująco wypadł w piątek odczyt sprzedaży detalicznej, której dynamika w lipcu w ujęciu realnym spowolniła do 3,9 proc. r/r z 8,6 proc. w czerwcu (konsensus: 4,7 proc.).
Dane z Polski pokrywają się również z kierunkiem, w którym podążają odczyty w strefie euro czy USA, gdzie wyższe od oczekiwań okazują się przede wszystkim wskaźniki inflacyjne jak indeks cen producentów w Niemczech, który wzrósł w lipcu o 10,4 proc. r/r z 8,5 proc. miesiąc wcześniej (konsensus: 9,2 proc.).
Wysoka presja inflacyjna jest obecnie tematem dyskusji większości bankierów centralnych, jednak publikacja minutes z ostatniego posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego (czwartek) niekoniecznie musi wskazywać na rychłą normalizację polityki pieniężnej w strefie euro. Podwyżki stóp procentowych w strefie euro wydają się odległe, a wsparcie poprzez luzowanie ilościowe najprawdopodobniej również nie zostanie szybko wycofane.
Rozdźwięk w polityce EBC oraz amerykańskiej Rezerwy Federalnej widoczny jest w notowaniach kursu EUR/USD, który zszedł poniżej poziomu 1,17. W najbliższy czwartek rozpocznie się sympozjum bankierów centralnych w Jackson Hole, na którym w przeszłości wskazywano na kierunki, w których będzie podążała polityka pieniężna w USA.
Ostatnie minutes z posiedzenia FOMC pokazały, że rośnie przekonanie, że jeszcze w tym roku spełnione zostaną warunki do ograniczenia tempa skupu aktywów. Inflacja już dawno spełnia te wymagania, a ostatnie dane z rynku pracy (zarówno o zatrudnieniu jak i spadku liczby wniosków o zasiłki dla bezrobotnych) wydają się również zmierzać w pożądanym kierunku.
Na korzyść amerykańskiego dolara przemawia również w ostatnim czasie rosnąca awersje wobec ryzyka. Obawy o wpływ rozprzestrzeniania się wariantu delta koronawirusa oraz o jego wpływ na odbicie gospodarcze powodują zwiększone zainteresowanie bezpiecznymi aktywami, do których należy USD.
Na wartości wobec dolara traciły waluty korzystające na solidnych oczekiwaniach wobec światowego wzrostu gospodarczego jak NZD czy AUD, które dodatkowo ogłosiły pandemiczne restrykcje i oddalają moment podwyżki stóp procentowych.
Spadki cen ropy (odmiana Brent w okolicach 65 USD za baryłkę wobec ponad 75 USD pod koniec lipca) przyczyniała się również do osłabienia notowań CAD. Oprócz walut surowcowych na wartości traciły te z rynków wschodzących. Najsłabiej radziły sobie MXN czy BRL, słabł również PLN.
Zapiski z ostatniego posiedzenia RPP z lipca (czwartek) będą przedstawiały ocenę Rady sprzed publikacji ostatnich danych inflacyjnych (CPI w lipcu wyniósł 5 proc. r/r) oraz wzrost ostatnich obaw o rozwój pandemii. Dlatego ich wpływ na rynek może być ograniczony.
Złoty jest jednak bardziej wrażliwy od innych walut z CEE na globalną sytuację na co wpływa bardziej gołębia polityka RPP. W najbliższym tygodniu notowania naszej waluty będą pozostawać pod presją, gdzie kurs EUR/PLN powinien poruszać się w przedziale 4,55-4,60 przy USD/PLN utrzymującym się w okolicach 3,90.
Pod kątem publikacji danych w tym tygodniu z Polski poznamy jedynie dane o podaży pieniądza M3 oraz stopie bezrobocia. W Europie obserwowane będą odczyty wstępnych indeksów PMI, indeks IFO, szczegóły niemieckiego PKB oraz decyzja Narodowego Banku Węgier na temat stóp procentowych. Z kolei w USA uwagę przyciągnie publikacja inflacji PCE.
Autor: Arkadiusz Trzciołek, PKO BP