Kurs euro wynosi 4,4946 zł, a dolar jest po 3,8202 zł. Frank szwajcarski kosztuje 4,1767 zł, a funt brytyjski 4,8966 zł.
Początek tygodnia na rynkach był nerwowy. Europejskie parkiety spadały 3-4 proc. Obrót w USA przyniósł już jednak próbę odbicia i finalny bilans około 1 proc. zniżki. Inwestorzy obawiają się drugiej fali lockdown'ów z uwagi na podbicie statystyk dot. zachorowań na COVID19 w Europie.
Podbicie awersji do ryzyka widoczne było również na rynku walutowym. Drożał dolar, a większość walut EM znajdowała się pod presją. Złoty nie był wyjątkiem, tracąc wczoraj około 5 gr względem euro.
Już wcześniej wskazywaliśmy, iż potencjał dalszej zwyżki złotego jest ograniczony, a rynek czeka na pretekst do ewentualnej korekty na wycenie. Zauważalne osłabienie złotego nie stanowi jednak natychmiastowo sygnału do dalszych spadków - kluczowe wydaje się zachowanie eurodolara (i reakcja na próby zejścia poniżej 1,17 USD).
Czytaj więcej: Setki tysięcy firm zawieszonych. Czekają na lepsze czasy
W trakcie dzisiejszej sesji GUS poda dane dot. koniunktury w przetwórstwie przemysłowym, budownictwie, handlu i usługach za wrzesień. NBP podzieli się informacją dot. podaży pieniądza w ujęciu M3 za sierpień.
Globalny kalendarz makro zawiera dziś decyzję dot. stóp na Węgrzech czy sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA.
Czytaj więcej: Australijczycy skarżą Polskę. Są otwarci na negocjacje, ale nowych inwestycji w naszym kraju już nie szukają
Z rynkowego punktu widzenia wczorajszy spadek na złotym był wyczekiwany przez dużą część rynku - punktem niepewności było jedynie to co będzie "triggerem" do ruchu. Nie oznacza to jednak, iż złoty wchodzi natychmiastowo w trend korekcyjny - to zależne będzie najpewniej od zachowania się dolara w układzie USD vs EM.