W poniedziałek, już w pierwszych godzinach handlu, złoty poddany został wyprzedaży. Kurs euro powrócił do 4,56 zł i już w okolicach tego poziomu stabilizował się praktycznie do końca dnia. Dobre nastroje z zeszłego tygodnia popsuły doniesienia o wzroście liczby przypadków zakażeń koronawirusem towarzyszącym otwieraniu gospodarek (m.in. Korea Południowa i Niemcy), co przypomniało inwestorom, że do powrotu do normalności jest jeszcze daleko.
Na rynki powrócił więc strach przed drugą falą zakażeń COVID-19. Po chwili wyciszenia USA ponownie zaczęły też mówić o Chinach, jako kraju który "wypuścił w świat wirusa". Kluczowy doradca ekonomiczny Trumpa, uważa, że z tego powodu Pekin powinien wypłacić odszkodowanie. Możliwy wzrost napięcia nasila więc obawy przed kolejną wojną handlową.
Złotemu ciążą też dane, a piątkowa publikacja PKB dla Polski za I kwartał 2020 roku może jeszcze mocniej go „przygnieść”. Rynek oczekuje spadku dynamiki wzrostu w okolice 1,5 proc. rok do roku wobec 3,2 proc. w IV kwartale 2019 roku. W najbliższych dniach notowania euro mogą więc powrócić powyżej 4,57 złotego.
Euro testuje wsparcie na poziomie 1,08 po tym jak próba ataku na 1,087 (w reakcji na rosnące oczekiwania na dalsze obniżki stóp w USA poniżej zera) została zanegowana. Wspólnej walucie nadal ciążą zaś dane gospodarcze (w tym tygodniu inwestorzy poznają m.in. PKB za I kwartał 2020 roku i produkcję przemysłową za marzec) oraz spór kompetencyjny miedzy TSUE a niemieckim Trybunałem Konstytucyjnym w kwestii skupu aktywów przez Europejski Bank Centralny.
Ponadto, EBC zlecił swoim departamentom analitycznym zbadanie, czy bank powinien kupować obligacje korporacyjne o ratingu poniżej poziomu inwestycyjnego. Kanclerz Angela Merkel wierzy, że konflikt w da się rozwiązać, ale samo już poruszanie tematu nie stanowi wsparcia dla nastrojów na rynku wspólnej waluty.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie
Joanna Bachert, PKO BP