Czwartkową sesję euro zakończył w okolicach 4,453 zł, po sporych wahaniach jakim poddawany był kurs w ciągu dnia. Nasilenie się niechęci do ryzyka związane było z docierającymi na rynek informacjami podważającymi nadzieje na szybki powrót globalnej gospodarki do stanu sprzed epidemii pomimo wsparcia możliwości V-kształtnego odbicia koniunktury przez ostatnie odczyty makro.
Obawy nasiliły m.in. prognozy MFW, który nie tylko obniżył je na ten rok, ale też poinformował, że spodziewa się poważniejszych negatywnych skutków pandemii, niż zakładał w kwietniu. Nastroje dodatkowo osłabiła też informacja, że Waszyngton rozważa zmiany taryf celnych na szereg europejskich towarów w ramach sporu o samoloty (o wartości 3,1 mld dolarów).
Nadal też rynki nie zapominają o sytuacji epidemicznej na świecie. Choć w ostatnich dniach temat ten był lekko bagatelizowany, ponowny skok zarażonych COVID-19 przypomniał o ryzykach związanych z utrzymującą się epidemią. Na rynku pojawiły się niepotwierdzone doniesienia o możliwym zakazie przyjazdu obywateli USA na teren Unii Europejskiej, co mogłoby uderzyć w proces przywracania połączeń lotniczych na świecie.
Wydaje się, że przed silnymi spadkami cen aktywów ryzykownych chroni jedynie nadzieja, że pomimo rosnących statystyk dotyczących zarażeń koronawirusem i perspektyw pojawiania się drugiej fali zachorowań, nawet bogate kraje nie będzie stać na ponowny gospodarczy lockdown, nie mówiąc już o pozostałych.
Po południu nastroje w Europie poprawiły doniesienia z EBC o uruchamianiu pożyczek w euro bankom centralnym spoza strefy euro, by ułatwić im pozyskiwanie finansowania w czasie pandemii (pod zabezpieczenie w obligacjach rządowych strefy euro). Instrument ma być dostępny do czerwca 2021 roku.
Z kolei w opublikowanym minutes EBC bronił swoich zakupów aktywów, wskazując, iż jest wiele dowodów na to, że są one najlepszym sposobem na ożywienie gospodarki i inflacji, co zostało zinterpretowane jako niebezpośrednia odpowiedź na zarzuty niemieckiego Trybunały Konstytucyjnego o przekroczenie mandatu.
Wsparcie złotemu dało też ograniczenie umocnienia dolara względem euro (powrót eurodolara powyżej 1,12) oraz wzrosty na Wall Street, gdzie indeks Dow Jones odrobił 300 pkt. z ponad 700 pkt., które stracił dzień wcześniej. Dolar wyhamował wzrost po publikacji danych z USA. W maju zamówienia na dobra trwale wzrosły o 15,8 proc. po spadku o 18,1 proc. miesiąc wcześniej i wobec oczekiwanych +15,8 proc. Słabiej prezentował się zaś tygodniowy raport z rynku pracy, pokazujący 1,48 mln nowych bezrobotnych wobec 1,3 mln oczekiwanych i 1,54 mln zanotowanych tydzień wcześniej.
Ogólnie można zauważyć, że obecnie rynki zdecydowanie nie wiedzą, w którą stronę podążać. Z jednej strony pozostają pod wpływem ożywienia gospodarczego (głównie w drugiej części roku), zaś z drugiej docierających na nie kolejnych, negatywnych wieściami dotyczących koronawirusa.
Joanna Bachert, PKO BP
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie