Czy wobec dobrej sytuacji w Europie oraz coraz gorszej w USA, powinniśmy patrzeć pozytywnie na perspektywy europejskich aktywów?
Liczba dziennych nowych przypadków koronawirusa na świecie zbliża się do poziomów, które notowane były w trakcie fali z przełomu grudnia oraz stycznia. Oczywiście największy problem widoczny był w marcu, ale warto pamiętać o tym, że obecnie mamy broń w postaci szczepień, które w dużym stopniu chronią nie tylko przed zachorowaniem, co przed skutkami samego zachorowania.
Mimo tego stopień zachorowalności na świecie jest wciąż duży. Europa na tym tle radzi sobie nieźle, choć nie można powiedzieć, że wojna na tym froncie została wygrana. Przypadki w kluczowych gospodarkach europejskich liczone są w tysiącach lub nawet w kilkunastu tysiącach. W Niemczech liczba przypadków wzrosła do największych od połowy drugiego kwartału.
Mimo tego, że mamy wprowadzane ograniczone restrykcje i istnieje ryzyko ich większej skali, to nastroje przedsiębiorców w Europie nie spadają bardzo mocno. Indeksy PMI dla usług w Niemczech oraz Francji pozostają na wysokich poziomach - odpowiednio 61,5 oraz 56,4. Nieco gorzej jest w przemyśle, choć wciąż przedsiębiorcy wskazują na silny rozwój.
Większe spadki PMI w przemyśle powiązane są z niedoborami poszczególnych komponentów czy surowców. Oczywiście gdzieś w dalszej perspektywie mamy obawy o zmniejszenie popytu, choć na ten moment nie jest to jeszcze problem.
Wobec tego, że rośnie bardzo mocno ilość przypadków w Azji i widać tam już ograniczenie aktywności gospodarczej, a Stany Zjednoczone notują zmniejszenie aktywności konsumentów, to może okazać się, że kierunkiem dla inwestorów może okazać się Europa.
Do takiego stwierdzenia musimy jednak poczekać tak naprawdę do piątku. W piątek wirtualnie będzie przemawiał Jerome Powell w trakcie sympozjum ekonomicznego. Model wirtualny tego wydarzenia został wprowadzony w ostatniej chwili, co może oznaczać, że nie zostanie zakomunikowane nic ważnego.
Rynek z kolei oczekuje, że ogłoszony zostanie tapering. Fed ma argumenty z jednej i drugiej strony, ale warto pamiętać, że sam Powell oraz jeszcze większość członków chce poczekać z oceną sytuacji. Skoro koronawirus ponownie atakuje, zmniejszanie stymulacji mogłoby być odebrane jako strzał we własną stopę.
Po 10:00 euro zyskiwało na fali niezłych danych oraz słabości dolara ze względu na słabnące oczekiwania dotyczące zmiany kierunku polityki Fed. EURUSD odbijał powyżej poziomu 1,1700. Z kolei EURPLN notowany był na poziomie 4,5867 zł, a USDPLN 3,9111 zł.