Czwartkowy, poranny handel na rynku walut przynosi kolejne testy zakresu 1,20 na eurodolarze oraz podtrzymanie mocniejszego złotego wobec euro.
Kurs euro jest na poziomie 4,4860 zł, a dolar kosztuje 3,7335 zł. Za franka trzeba dać 4,1476 zł, a za funta 5,0786 zł.
Czytaj więcej: Koronakryzys. 18 banków na minusie, a reszta z połową zysków. Klienci sięgną głębiej do kieszeni
Dolar oscyluje blisko 2-miesięcznych maksimów. "Historią" wokół dolara są lepsze perspektywy makroekonomiczne dla USA względem Europy po ostatnich danych m.in. sprzedaży detalicznej w Niemczech.
Dolar będzie musiał się jednak zmierzyć jutro z odczytem NFP. Lokalnie euro sforsował 4,5 zł, co doprowadziło do spadku w okolice 4,48 zł.
Środowa decyzja RPP została przyjęta bez większych zaskoczeń. Ponownie dużo uwagi w komunikacie poświęcono złotemu i scenariuszowi, gdzie brak dostosowania kursu ogranicza ożywienie gospodarcze. Ponadto podtrzymane zostało przywiązanie do interwencji rynkowych (w celu osłabienia złotego). Docelowo jednak mocniejszy dolar powinien nieco ostudzić podbicia walut rynków wschodzących.
W czwartek brak jest istotniejszych wskazań makro z rynku krajowego. Ministerstwo Finansów przeprowadzi jedynie aukcję zamiany długu. Globalnie warto przyjrzeć się posiedzeniu Banku Anglii oraz wskazaniom makro (m.in. zamówienia na dobra trwałe) z USA.
Z rynkowego punktu widzenia spadek euro poniżej 4,5 zł podbija oczywiście ryzyko wzrostu aktywności NBP. W konsekwencji potencjalny wzrost na złotym wydaje się być ograniczony. Dodatkowo, zwyczajowo mocniejszy dolar ogranicza apetyt inwestorów na waluty rynków wschodzących.