Na rynku walutowym w ostatnich dniach przewaga ponownie leżała głównie po stronie inwestorów chętnych do podejmowania ryzyka. W efekcie popyt na waluty rynków wschodzących sprawił, że dolar nadal pozostawał pod presją, a EUR/USD sukcesywnie piął się w górę przełamując opór na 1,22.
Złoty przez większą część tygodnia utrzymywał notowania poniżej 4,45 na euro i dopiero w piątek kurs gwałtownie zaczął rosnąć, chwilowo dochodząc do 4,516. Do przeceny złotego przysłużył się NBP. Ze źródeł zbliżonych do banku centralnego docierały informacje o przeprowadzonej w piątek interwencji walutowej.
Najwyraźniej bank centralny stracił cierpliwość, w komunikatach po posiedzeniach Rady, wielokrotnie zwracano uwagę, że krajowa aktywność gospodarcza może być ograniczana przez "brak wyraźnego i trwalszego dostosowania kursu złotego do globalnego wstrząsu wywołanego pandemią oraz poluzowania polityki pieniężnej NBP".
Ostatecznie piątkową sesję kurs eurp zakończył bliżej 4,48. W weekend napłynęły informacje o zawartym porozumieniu w kongresie USA dot. wartego około 900 mld USD pakietu wspierającego walkę z epidemią koronawirusa, ale też wzrosły obawy związane z nową odmianą koronawirusa, której przypadki wykryto już nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale też m.in. w Danii i Holandii.
W rezultacie, w poniedziałek, jeszcze przed otwarciem sesji europejskiej, EUR/USD spadł poniżej 1,22 zaś EUR/PLN nadal pozostawał blisko 4,48.
W piątek opublikowane zostały dane nt. niemieckiego Ifo, w kraju zaś inwestorzy poznali odczyty dot. listopadowej produkcji przemysłowej, które potwierdziły, że nasza produkcja radzi sobie całkiem dobrze jak na obecne czasy pandemiczne (szczególnie zadziwiają wyniki eksporterów).
Czytaj więcej: Polski przemysł w europejskiej czołówce. Pod względem skali wzrostu lepszy tylko jeden kraj
Z kolei indeks Ifo, wskaźnik obrazujący nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców, wzrósł w grudniu do 92,1 pkt. i to mimo wprowadzenie nowego lockdownu. Dane pokazały, że niemieckie firmy są relatywnie zadowolone ze swojej kondycji biznesowej i patrzą na pierwszą połowę przyszłego roku z mniejszym sceptycyzmem.
Obydwa odczyty dodatkowo wsparły rynkowy risk-on, który wcześniej umocniły zapowiedzi Fedu, że stopy procentowe pozostaną na obecnych, rekordowo niskich poziomach (0,00-0,25 proc. dla stawki głównej), dopóki nie nastąpi wyraźna poprawa koniunktury gospodarczej, w tym do czasu osiągnięcia postępów w dochodzeniu do celu inflacyjnego i pełnego zatrudnienia.
Program skupu aktywów (QE) utrzymany został zaś w kwocie 120 mld USD miesięcznie. Grudniowa decyzja FOMC zapadła jednogłośnie dając obietnicę utrzymania ultra-ekspansywnej polityki monetarnej w USA przez bardzo długi czas.
W USA na polu gospodarczym widać tymczasem na razie raczej umiarkowane sukcesy (m.in. uporczywie utrzymująca się na bardzo wysokim poziomie liczba nowych bezrobotnych to stan typowy raczej dla głębokiej recesji niż ożywienia, jakie wypatrywano po wiosennym krachu gospodarczym).
Mając dodatkowo w pamięci rozczarowujące dane sprzedażowe widać, że wydatki konsumentów spadają, a to jest przecież jeden z najważniejszych składników PKB. Rynek liczył więc, że słabe odczyty makro sprawią, że amerykański Kongres przyjmie dyskutowany od długiego już czasu pakiet fiskalny, szczególnie, że o potrzebie fiskalnej stymulacji mówił też prezes J.Powell podczas grudniowego posiedzenia.
To podtrzymywało pozytywne nastroje na rynkach wschodzących, kosztem bezpiecznego dolara. Do porozumienia doszło w sobotę rano. Kurs EUR/USD zareagował wzrostem do 1,228, ale pozytywne nastroje szybko przyćmiła nowa, niepokojąca sytuacja dot. pandemii.
Widoczny w ostatnich dniach, silny risk-on na rynku globalnym to też zasługa wiary inwestorów, że ostatecznie dojdzie do wypracowania umowy handlowej, regulującej przyszłe relacje po Brexicie. Posiedzenie brytyjskiego parlamentu w celu ratyfikacji umowy może zostać zwołane na każdy dzień do końca roku, z wyjątkiem Bożego Narodzenia.
Wsparcie rynkom nastrojom dawały też doniesienia płynące z Azji. Duże azjatyckie gospodarki notują bardzo wysoką dynamikę eksportu, co świadczy o tym, że światowy przemysł nie poddaje się jesiennej fali epidemii. Przejściowo tę ekspansję mogą wyhamować europejskie lockdowny, jednak mało prawdopodobny jest powrót do stanu wiosennego.
W tym tygodniu wchodzimy już w okres świąteczny. Niska płynność może sprzyjać stabilizacji przy braku większych niespodzianek, ale też większej zmienności, jeśli takie się pojawią. W centrum uwagi pozostawać będzie przede wszystkim Brexit i zapewne inwestorzy pamiętać będą też o działaniach NBP ograniczających pokusę, aby ponownie zacząć umacniać złotego.
Jak powiedział Jerzy Żyżyński (RPP), komentując piątkową akcję banku centralnego, "interwencja walutowa NBP to zachęta do powrotu EUR/PLN w okolice poziomu 4,50".
Ryzykiem dla złotego pozostaje też sytuacja pandemiczna. W związku z nową odmianą koronawirusa na poniedziałek zwołane zostało pilne spotkanie państw UE. Kilka krajów europejskich, m.in. Holandia, Belgia, Włochy i Austria, zawiesiło lub zapowiedziało zawieszenie komunikacji lotniczej z Wielką Brytanią. Od północy z poniedziałku na wtorek zostają zawieszone loty z Wielkiej Brytanii do Polski.
Autor: Joanna Bachert, PKO BP