Tydzień rozpoczął się realizacją zysków na euro i złotym, która jednak została przerwana pod koniec sesji europejskiej. Ostatecznie wczorajszy dzień kurs eurodolara zakończył w okolicach 1,175 zaś euro było bliżej 4,41. To oznacza brak zmian w ogólnym obrazie technicznym obydwu walut.
Początkowy popyt na dolara był najprawdopodobniej wynikiem zamykania licznych krótkich pozycji przez inwestorów i rosnącego popyty na aktywa postrzegane jako bezpieczne po tym, jak eurodolar zakończył poprzedni miesiąc największym wzrostem od dekady.
Wg obliczeń Reutersa, na podstawie danych amerykańskiej agencji regulującej rynek kontraktów futures Commodity Futures Trading Commission (CFTC), krótkie pozycje na dolarze wzrosły do najwyższego poziomu od sierpnia 2011 wynosząc ponad 24 mld USD.
Euro traciło na wartości pomimo lepszych od oczekiwanych danych dot. aktywności gospodarczej w Niemczech (51 pkt) i w strefy euro (51,8 pkt.). Podobna sytuacja miała miejsce na krajowym rynku walutowy, gdzie złoty początkowo osłabiał się pomimo pozytywnie zaskakującego odczytu krajowego indeksu PMI, który w lipcu przyniósł długo oczekiwany powrót powyżej kluczowego poziomu 50 pkt. (52,8 wobec 47,2 w czerwcu).
Ekonomiści oczekiwali wyniku na poziomie równo 50. Po raz ostatni polski PMI znajdował się tak wysoko dwa lata temu, w lipcu 2018 r. (52,9). Warto też zauważyć, że wzrost o 5,6 pkt. był trzecim najwyższym w historii badania zaraz po odnotowanych w maju i czerwcu.
Czytaj więcej: Pensja minimalna w górę, wpływy do budżetu w górę. Hojność państwa warta jest 2 mld zł
Dodatkowo lipcowy wynik przewyższył długoterminową średnią obliczaną od 1998 r. na poziomie 50,3 Szczegółowa analiza PMI pokazała, że na odczyt głównego wskaźnika pozytywnie wpłynęły wszystkie subindeksy, w tym produkcja (+2,6 pkt.), nowe zamówienia (+2,1) i czas dostaw (+0,6). Lipcowy PMI należy przyjmować z optymizmem, jednak dalszą przyszłość ekonomiczną determinować będzie rozwój sytuacji epidemicznej, o czym w stosunku do gospodarki amerykańskiej mówił w zeszłym tygodniu prezes J.Powell.
A w temacie COVID-19 nie jest dobrze. W wielu krajach wirus cały czas dynamicznie się rozprzestrzenia. Na świecie odnotowano już 18 milionów potwierdzonych przypadków, a na przyrost ostatniego miliona wystarczyły zaledwie 4 dni. Kolejne rządy myślą o wprowadzeniu obostrzeń (m.in. w Wielkiej Brytanii rozważany jest pomysł lockdownu w Londynie), co podważa dalsze ożywienie gospodarcze na świecie.
Czynnikiem ryzyka są też cały czas napięcia pomiędzy USA, a Chinami i to już na wielu frontach, w tym handlu, technologii i geopolityki. W tej sytuacji, biorąc pod uwagę czynniki zewnętrze, ale też politykę NBP (w tym mocno gołębie nastawienie prezesa Glapińskiego, który w zeszłym tygodniu mówił o polu do dalszego luzowania polityki banku centralnego i po raz kolejny wyraził niechęć do poziomu 4,40 na EUR/PLN), bardziej prawdopodobny wydaje się ruch euro w kierunku 4,45 złotego niż spadek istotnie poniżej 4,40 w najbliższym czasie.
Joanna Bachert, PKO BP
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie