Środowa sesja nie zmieniła dotychczasowego obrazu krajowego rynku walutowego. Notowania euro praktycznie przez całą sesję europejską oscylowały w okolicach 4,565 zł. Eurodolar poruszał się trendem bocznym pomiędzy poziomami 1,083-1,0878. Po południu para ponownie zaczęła kierować się na południe, a obecnie znajduje się blisko wsparcia na poziomie 1,08.
Złotemu ciąży zmiana retoryki w depeszach agencyjnych wskazująca na możliwe pojawienie się drugiej fali zachorowań w związku z dalszym „otwieraniem” gospodarek zamrożonych z powodu epidemii koronawirusa i nadal utrzymywana złowroga retorykę w stosunku do Państwa Środka, obwiniająca Pekin za pandemię COVID-19. Technicznie, złoty pozostaje pod presją, utrzymując powolny ruch kursu EUR/PLN w górę, który podtrzymywać powinny piątkowe publikacje GUS. W piątek GUS poda dane o PKB Polski w I kwartale oraz o inflacji w kwietniu.
Zobacz też: Odmrażanie gospodarki. Ważna decyzja w sprawie otwarcia usług fryzjerskich i kosmetycznych
W środę impuls do umocnienia dolara dało wystąpienie prezesa Fed dotyczące polityki monetarnej. We wtorek, po tym, jak dane pokazały, że inflacja w USA spadła w kwietniu do -0,8 proc. miesiąc do miesiąca, najniższego poziomu od czasów Wielkiego Kryzysu, Donald Trump ponownie zaapelował do władz Banku Rezerw Federalnych odnośnie szybkiego wdrożenia ujemnych stóp procentowych. Choć w ostatnich dniach na rynek docierały komentarze kolejnych członków FOMC odrzucające taki scenariusz, a nawet wskazujące na jego niebezpieczeństwo dla finansów, niepewność co do tonu wystąpienia pozostawała.
Tymczasem Jerome Powell podtrzymał stanowisko, że Fed nie rozważa scenariusza ujemnych stóp procentowych, wskazując jednak na być może konieczne dalsze zwiększenie stymulacji fiskalnej, jako narzędzia walki z efektami pandemii. W ocenie Powella gospodarkę USA może czekać „dłuższy okres” słabego wzrostu i stagnacji płac.
Nie jest wykluczone, że w środę przecena euro byłaby silniejsza, gdyby nie choć słabe, ale jednak wyższe od oczekiwanych dane o produkcji przemysłowej ze strefy euro . W marcu produkcja spadła o 11,3 proc. ujęciu miesięcznym sezonowo wyrównanym wobec -12,1 proc. oczekiwanych. W ujęciu rocznym było już gorzej (-12,9 proc. wobec -12,4 proc. prognozowane), co nasilało obawy przed publikowanymi w przyszłym tygodniu danymi dla polskiej gospodarki i podtrzymywało zwiększoną podaż na rynku złotego.
Joanna Bachert, PKO BP