Dodatkowo dzisiaj może zaważyć się szansa na zmianę polityki monetarnej w USA - Powell będzie przemawiał pierwszy raz od momentu publikacji ostatnich świetnych danych z rynku pracy z amerykańskiej gospodarki.
Wysoka inflacja, duże ryzyko po stronie rynku nieruchomości oraz ożywienie gospodarcze jest pretekstem do pierwszego ruchu po stronie stóp procentowych w Nowej Zelandii. Już wcześniej bank centralny przygotował sobie podłoże do ruchu poprzez zakończenie programu QE.
Jeszcze wczoraj rynek wyceniał możliwość ponad 1 podwyżki stóp procentowych, a na ten moment wycenia zaledwie 0,7 podwyżki podczas jutrzejszego posiedzenia. Duże banki komercyjne w Nowej Zelandii widzą teraz szanse na odłożenie tego ruchu w czasie. Jest to związane z narodowym lockdownem w Nowej Zelandii, ze względu na pierwszy przypadek lokalnej transmisji koronawirusa w kraju od lutego.
Można powiedzieć, że Nowa Zelandia zbyt mocno panikuje, ale kraj ten od samego początku bardzo poważnie traktował to zagrożenie, dzięki czemu na ten moment w całym kraju jest mniej niż 50 aktywnych przypadków (przyjezdnych) oraz ogólnie 26 zgonów od początku pandemii.
Na ten moment rząd ogłosił kilkudniowy lockdown oraz restrykcje tygodniowe dla głównych miast. To doprowadziło do wyraźnej straty dolara nowozelandzkiego, który w relacji do mocnego ostatnio amerykańskiego dolara może znaleźć się najniżej od listopada, jeśli dojdzie do przełamania ostatnich lipcowych dołków.
Wszystko tak naprawdę będzie jasne jutrzejszego dnia. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na bliski bank centralny, czyli RBA, który wskazuje, że koronawirus jest wciąż kluczowym ryzykiem pod względem ożywienia gospodarczego w Australii.
Oprócz tego, dzisiaj po 19 polskiego czasu będzie występował Jerome Powell. W ostatnim czasie pojawiło się coraz więcej sygnałów, że Fed może zakomunikować zmiany w programie QE już podczas wrześniowego posiedzenia.
Czytaj więcej: Słono płacimy za ożywienie w gospodarce. Rekordowy wzrost PKB napędza najwyższa od 10 lat inflacja
Teoretycznie Fed ma jeszcze czas na komunikację w trakcie sympozjum ekonomicznego w Jackson Hole. Istnieją jednak duże obawy, że Powell pozostanie przy swoim zdaniu, że rynek pracy wciąż ma dużo strat do odrobienia, a inflacja jest wciąż przejściowa.
Niemniej na rynku obserwujemy mocnego dolara, a ryzyko związane z koronawirusem na świecie ma mieszane skutki dla rynków wschodzących. Wobec tego ponownie obserwujemy słabszego polskiego złotego, który w stosunku do euro znajduje się na poziomie 4,5669 zł. Z kolei za dolara płacimy 3,8791 zł.