Poniedziałek przyniósł osłabienie złotego, a kurs euro wzrósł powyżej 4,2775. Wzrost przypadków zakażenia koronawirusem w Chinach prowadzi na rynkach do nasilenia awersji do ryzyka (rośnie obawa o wzrost gospodarczy Państwa Środka), przejawiającej się m.in. spadkiem popytu na waluty rynków wschodzących, a z drugiej strony ucieczką w bezpieczne jeny i franki.
Słabe nastroje inwestycyjne dodatkowo podtrzymały poniedziałkowe dane wskazujące, że gospodarka niemiecka rok rozpoczęła w ostrożnych nastrojach. Indeks Ifo aktywności biznesu nieoczekiwanie spadł w styczniu, psując dobre nastroje, które wywołał niedawny odczyt PMI dla największej gospodarki strefy euro (złożony PMI osiągnął w styczniu największą wartość od pięciu miesięcy 51,1).
Tymczasem, wskaźnik Ifo klimatu dla biznesu spadł do 95,9 z 96,3 w grudniu (prognozowano 97), zaś wskaźnik oczekiwań biznesu obniżył się do 92,9. Jedynie lekko poprawił się wskaźnik oceny obecnych warunków, pozostając jednak bez wpływu na rynek.
Na rynku globalnym eurodolar zbliżył się do 1,101. Przed silniejszym osłabieniem najprawdopodobniej chroni euro zaplanowane na środę posiedzenie banku centralnego USA, podczas którego prezes J.Powell może zwrócić uwagę na ryzyka zewnętrzne. Obawy przed ewentualnym powrotem Fed do obniżek stóp ciążą więc dolarowi.
Tymczasem, napięcia w relacjach Iranu z USA oraz rosnące obawy wywołane przez koronawirusa doprowadziły do wyraźnego umocnienia franka szwajcarskiego. W poniedziałek EUR/CHF pokonał wsparcie na poziomie 1,07 notując najniższe poziomy od trzech lat. Umocnienie franka nie powoduje jednak interwencji banku centralnego na rynku walutowym. Najwyraźniej, z racji coraz solidniej wyglądającego otoczenia gospodarczego, Bank Szwajcarii toleruje mocniejszą walutę.
Joanna Bachert, PKO BP
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl