W poniedziałek rano polska waluta kwotowana jest następująco: 4,4452 zł za euro, 3,9458 zł wobec dolara amerykańskiego, 4,1607 zł względem franka szwajcarskiego oraz 4,9420 zł w relacji do funta szterlinga.
Analityk DM BOŚ ocenia, że pierwsze godziny obrotu w nowym tygodniu handlu przynoszą lekki wzrost niechęci do ryzyka na bazie doniesień z Pekinu, gdzie stwierdzono kilkanaście nowych przypadków zakażeń COVID19. Decydenci sygnalizują iż "ognisko” powiązane jest z lokalnym targiem który został już zamknięty, a osoby narażone są izolowane. Niemniej widać, iż podczas sesji w Azji bardziej ryzykowne aktywa znajdują się pod presją.
Ryczko zwraca uwagę, że juan testuje 1-tygodniowe maksima i spadają kontrakty na kluczowe indeksy (Nikkei ponad 2 proc. zniżki). Potwierdza to założenia iż tzw. wtórna fala zakażeń traktowana jest przez rynki jako istotny czynnik ryzyka. Tym bardziej, iż poprzedni tydzień przyniósł korektę na globalnych parkietach, co podbija nerwowość wśród uczestników rynku.
Niemniej na eurodolar pozostaje ponad poziomem 1,1250, co ogranicza bardziej nerwowe ruchy na walutach rynków wschodzących, do których jest zaliczany złoty. Kurs euro pozostaje blisko 4,44 zł.
Zobacz też: MFW: to nie koniec wydatków na walkę ze skutkami pandemii. Dotychczasowe prognozy zbyt optymistyczne
W trakcie dzisiejszej sesji poznamy pakiet danych z krajowej gospodarki. NBP poda informacje na temat bilansu płatniczego za kwiecień, GUS opublikuje finalny odczyt wskaźnika inflacji za maj (odczyt wstępny wyniósł 2,9 proc. rok do roku). Duże znaczenie, dla sentymentu, mają opublikowane rano dane z Chin, które wypadły nieco poniżej oczekiwań.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie