Piątek przyniósł osłabienie złotego wobec euro ( kurs złotego z ok. 4,43 wzrósł do ok. 4,46) oraz słabsze notowania euro wobec dolara (kurs eurodolara z ok. 1,1850 zszedł bliżej 1,18).
Główne wydarzenie, na jakie w ostatnich dniach czekał rynek, czyli dane z amerykańskiego rynku pracy pokazały dalszą wyraźną poprawę jego kondycji.
W sierpniu w USA powstało 1,371 tys. nowych miejsc pracy, (co było bliskie oczekiwaniom rynku tj. 1,4 mln), wyraźnie spadła również stopa bezrobocia (8,4 proc. vs. oczekiwane 9,8 proc. oraz 10,2 proc. miesiąc wcześniej).
Dane te są tym bardziej istotne, że w wyniku braku porozumienia w amerykańskim Kongresie od sierpnia nie funkcjonuje już kompleksowe wsparcie fiskalne w USA (obowiązują jedynie doraźne zasiłki dla bezrobotnych o wartości 400 dolarów, wdrożone specjalnym rozporządzeniem przez Trumpa, pozostałe działania wpierające zależą od gestii i możliwości poszczególnych stanów), co wbrew obawom rynków, pokazuje dużą witalność amerykańskiej gospodarki.
Nieco gorzej w ostatnim czasie wygląda sytuacja w Europie. Po zaskakujących deflacyjnych danych ze strefy euro za sierpień (przy stabilnym wzroście inflacji w USA) i nie najlepszej dynamice sprzedaży w Niemczech, rosną wątpliwości czy realizowany w dotychczasowej formule program ekspansji ilościowej Europejskiego Banku Centralnego (EBC) jest skutecznym wsparciem dla europejskiej gospodarki.
Skutkiem tego rynki nie tylko zaczynają odwracać się od euro (na rzecz dolara), ale również polski złoty znalazł się pod sprzedażową presją (pomimo, że w Polsce jeszcze daleko do deflacji).
W najbliższych dniach oczy rynków będą więc zwrócone w kierunku Frankfurtu. EBC może jednak nie chcieć się tak bardzo spieszyć i prawdopodobnie poczeka na kolejne dane z ewentualnymi zmianami parametrów polityki monetarnej.
Jarosław Kosaty, PKO BP