Otwarcie rynku kasowego w poniedziałek przyniosło optymizm, który wyrażany był poprzez przebijanie historycznych maksimów na amerykańskich indeksach giełdowych.
Równocześnie, osłabiający się dolar do euro wywindował notowania eurodolara powyżej 1,2040.
Po ostatnich danych z amerykańskiego rynku pracy, administracja Joe Bidena ma dużo do zrobienia na polu stymulacji fiskalnej. Ponadto, zwiększenie tempa szczepień w nadchodzących tygodniach (do tej pory UE pozostawała w tyle za USA i Wielką Brytanią) oraz wynikające z tego szanse na ożywienia gospodarcze w dalszej części roku przyczyniały się do silniejszego euro względem dolara.
Słabszy dolar okazał się ulgą dla złotego - kurs złotego wobec euro zakończył wczorajszy handel w okolicach 4,4780. Rodzima waluta w dalszym ciągu zyskuje na bazie globalnego sentymentu oraz danych makro.
Pomimo spadku PKB rok do roku, szacuje się, że solidny eksport i produkcja zahamowały głębszą recesję za 2020 rok. Dalszy globalny popyt na aktywa ryzykowne ma szansę wspierać waluty rynków wschodzących, w tym polskiego złotego. Ewentualne mocniejsze oddalenie się kursu złotego wobec euro od poziomu 4,50 może być powstrzymywane przez widmo interwencji walutowych ze strony NBP.
Jak wynika z raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, dalsze łagodzenie polityki pieniężnej w Polsce mogłoby być dostarczone poprzez zwiększenie skupu aktywów NBP (który zdecydowanie wyhamował w drugiej połowie ubiegłego roku), niż poprzez interwencje walutowe.
W raporcie MFW stwierdza, że polski złoty w ujęciu realnym był niedowartościowany w 2020 roku, a interwencje w celach polityki pieniężnej mogłyby być uzasadnione tylko jeśli dodatkowe zakupy nie miałyby istotnego wpływu na poziom cen. Ponadto według MFW interwencjom powinna towarzyszyć jasna polityka komunikacyjna zawierająca strategię wyjścia aby uniknąć wrażenia istnienia celu kursu walutowego lub zamglenia obrazu celu inflacyjnego.
Autorzy: Rafał Dawidziuk, Arkadiusz Trzciołek, PKO BP