Piątek przyniósł względnie stabilne notowania kursu euro wobec dolara (kurs EUR/USD oscylował w strefie 1,18 - 1,1850) oraz złotego wobec euro (kurs EUR/PLN oscylował wokół 4,45).
Euforia jaka na rynku EUR/USD zapanował w trakcie i po czwartkowej konferencji prasowej EBC zaczęła wygasać jeszcze pod koniec tego samego dnia. Pomimo prób przebijania się kursu powyżej 1,19 (droga ku temu była teoretycznie otwarta, po tym jak szefowa EBC oświadczyła, że jej instytucja nie targetuje żadnego poziomu kursu euro) kurs szybko cofnął się w okolice poziomów wyjściowych.
Czytaj więcej: Australijczycy skarżą Polskę. Są otwarci na negocjacje, ale nowych inwestycji w naszym kraju już nie szukają
Pomimo optymistycznych tonów, rysą na narracji zaprezentowanej przez C. Lagarde było stwierdzenie, że deflacja w strefie euro nie ustąpi do końca 2020 roku. Występowanie deflacji na tym etapie ożywienia tj. zaraz po zniesieniu lockdownów jest ewenementem na tle innych głównych centrów gospodarczych świata takich jak USA czy Chiny.
Chociaż winę za to zdaniem EBC ponosi aprecjacja euro oraz spadek cen surowców energetycznych, ale porównując poziomy EUR/USD sprzed pandemii COVID- 19 z aktualnymi to zmiana jaka nastąpiła nie była tak duża, a spadek cen surowców dotknął tak samo strefę euro jak i USA czy Chiny.
Następnego dna po wystąpieniu Lagarde, inni członkowie EBC (Villeroy, Lane) zaczęli nieco studzić oczekiwania, podkreślając, że w razie konieczności EBC może „zrobić więcej”, natomiast sama szefowa EBC stwierdziła, że luźniej polityce monetarnej powinna również towarzyszyć ekspansywna polityka fiskalna i nikt tj. rządy krajów strefy euro oraz EBC nie mogą sobie pozwolić na samozadowolenie.
Piątkowe dane inflacyjne z USA (CPI) pomimo wzrostów wyższych od oczekiwań (1,3 proc. rok do roku w sierpniu wobec oczekiwanych 1,2 proc. oraz 1 proc. poprzednio) nie zmieniły obrazu rynku ani na EUR/USD ani na EUR/PLN.
W tym tygodniu GUS opublikuje dane z krajowego rynku pracy, które prawdopodobnie pokażą dynamiki zbliżone do odczytów lipcowych. Oczekujemy, że przeciętna płaca w sektorze przedsiębiorstw wzrośnie o 4,1 proc. r/r, a zatrudnienie spadnie o 1,3 proc. r/r (konsensus: 4 proc. i -1,7 proc.). Produkcja przemysłowa publikowana w piątek powinna pokazać wzrost o 1,7 proc. r/r (konsensus: 2,8 proc. r/r).
Oznaczałoby to potwierdzenie trwającego ożywienia gospodarczego jednak z utrzymującym się negatywnym wpływem pandemii SARS-CoV-2. Dane będą utwierdzać RPP w przekonaniu, że należy utrzymywać monetarne wsparcie w postaci bliskich zera stóp procentowych i programu skupu papierów dłużnych.
autor: Jarosław Kosaty, PKO BP