Zgodnie z założeniem, podczas środowego posiedzenia RPP pozostawiła parametry polityki pieniężnej na niezmienionym poziomie. Opublikowany wywiad z udziałem A. Glapińskiego na początku tygodnia, w którym szef NBP oznajmia, że jest jeszcze za wcześnie na ograniczanie akomodacyjnej polityki w dużej mierze nakreśli retorykę środowego spotkania i prawdopodobnie niewiele dodatkowych stwierdzeń będzie użytych podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Komunikat po posiedzeniu NBP okazał się gołębi, bank centralny dopuszcza stosowanie dalszych interwencji walutowych, a brak zmian w polityce argumentuje m. in. pogorszeniem sytuacji pandemicznej na świecie. Członkowie RPP są podzieleni w kwestii rozpoczęcia normalizacji polityki pieniężnej, a trzech z nich głosowało za podwyżką stóp procentowych w lipcu o 15 pb.
Niewykluczone, że do jastrzębiego "odłamu" decyzyjnego gremium dołączą inni członkowie w kolejnych tygodniach, co będzie rodziło perspektywę przegłosowania podwyżki stóp procentowych, a listopadowe projekcje makroekonomiczne mogą być przy tym pomocne.
Obrona nominalnego kursu EUR/PLN przy poziomie 4,50 wciąż jest silna, a zmienność kursu REER (czyli po uwzględnieniu inflacji oraz udziałów handlu zagranicznego) niewiele zmienia się w ostatnim czasie.
Realnie złoty jest nawet mocniejszy ze względu na wyższą inflację w Polsce (5,4 proc. w sierpniu), która przebiła przeciętny wzrost poziomu cen wśród głównych partnerów handlowych, głównie w strefie euro.
Czytaj więcej: Prezes NBP chciał dobrze. Wyszło na niekorzyść złotego
Mocniejszy dolar zaczyna stopniowo wymazywać passę deprecjacji z poprzedniego tygodnia. Ponowne obawy związane z rozprzestrzenianiem się wariantu Delta wpływają na postrzeganie normalizacji polityki przez światowe banki centralne. Australijski bank centralny przedłużył program skupu aktywów, z kolei niektóre amerykańskie banki inwestycyjne obniżyły prognozę wzrostu gospodarczego USA na 2021 rok.
Autor: Rafał Dawidziuk, PKO BP