W wyniku mocnego osłabienia tureckiej waluty, kurs liry wobec dolara znalazł się na otwarciu rynków w niedzielę wieczorem tuż poniżej historycznych szczytów.
Niska płynność i tak ważna informacja doprowadziła do tego, że lira traciła przez moment nawet 16 proc. swojej wartości. Prezydent Turcji kolejny raz miesza się w sprawy banku centralnego, naruszając bardzo mocno jego niezależność. W zasadzie nikt już nie wierzy w to, że decyzje podejmowane są tam zgodnie z tym, co pokazuje gospodarka, a z tym czego życzy sobie turecki prezydent.
Naci Agbal starał się przywrócić dyscyplinę monetarną w Turcji. Zdecydował się on ostatnio na podwyżkę stóp procentowych o 200 punktów bazowych, chcąc doprowadzić do ograniczenia rosnącej inflacji oraz przede wszystkim do ograniczenia odpływu kapitałowych, tym samym doprowadzając do uspokojenia sytuacji na lirze. Niestety Agbal został zwolniony przez Erdogana. Warto wspomnieć, że był to 3 szef banku centralnego w przeciągu dwóch lat.
Erdogan od dawna naciska bank centralny na cięcie stóp procentowych i utrzymywanie ich na niskim poziomie. Jego zdaniem to wysokie stopy procentowe prowadziły do wysokiej inflacji, a nie jego własna polityka i niepewność dotycząca działań banku centralnego.
Minister finansów wskazuje, że lira pozostanie w reżimie płynnego kursu walutowego, lecz w zasadzie nie jest to duże pocieszenie dla posiadaczy liry. Bardzo duża ilość prognoz wskazuje na to, że kurs liry wobec dolara może sięgnąć nawet okolic poziomu 10 w perspektywie najbliższego roku.
Oczywiście dzisiejsza decyzja powinna nasilić zagraniczny kapitał do odwrotu z Turcji, a przy niskich rezerwach banku centralnego, nie będzie możliwości ochrony waluty. Wobec tego widać, że mocno prawdopodobny wydaje się być scenariusz kolejnego kryzysu walutowego w Turcji.
Pod koniec zeszłego tygodnia amerykańska Rezerwa Federalna poinformowała, że z końcem marca, zgodnie z założeniami podjętymi rok temu kończą się wyłączenia z wyliczenia dźwigni SLR. Banki komercyjne przez rok nie wliczały obligacji rządowych oraz rezerw w banku centralnym do obliczania dźwigni, co oznaczało, że banki mogły dysponować większą ilością gotówki.
Teraz utrzymując ten sam bilans, większa ilość pieniędzy musiała trafić by na zabezpieczenia, nawet pomimo tego, że obligacje oraz rezerwy wydają się być najbardziej bezpiecznymi aktywami na świecie. Rentowności rosły pod koniec zeszłego tygodnia, ale wraz z sytuacją w Turcji widać ponowny napływ kapitału do bezpiecznych aktywów.
Obecna sytuacja nie jest zbyt dobra dla polskiego złotego. Za euro płaciły 4,6184 zł, za dolara 3,8860 zł, za franka 4,1758 zł oraz za funta 5,3817 zł.