Środa była kolejnym dniem relatywnie stabilnej sytuacji na rynku euro wobec dolara oraz złotego wobec euro. Kurs euro/dolar oscylował wokół 1,1750, a kurs złotego wokół poziomu 4,40 za euro.
Wobec braku istotniejszych danych z krajowego rynku, kurs złotego pozostawał pod wpływem czynników globalnych, a te były za słabe, aby nadać mu wyraźniejszy kierunek.
Produkcja przemysłowa ze strefy euro za czerwiec okazała się co prawda nieco gorsza od oczekiwań, ale nie na tyle, aby być dużym zaskoczeniem dla rynku (-12,3 proc. wobec oczekiwanych -11,5 proc. oraz -20,4 proc. poprzednio w maju).
Z kolei dane inflacyjne z USA za lipiec (wskaźniki CPI), chociaż wyraźnie wyższe niż poprzednie, to jednak w świetle aktualnej gołębiej polityki Fed-u i nawoływania tej instytucji do dalszego zwiększania stymulacji fiskalnej w USA, miały również niewielki potencjał, aby stać się dla rynków zwiastunem możliwego zwrotu w polityce monetarnej amerykańskiego banku centralnego.
W przypadku kursu euro/dolara, chociaż wspomniane dane dotyczyły bezpośrednio obszarów gospodarczych, które obejmuje bilateralny kurs, to jednak z wymienionych powodów również nie wpłynęły istotnie na notowania euro wobec dolara. Tu kluczową informacją, na którą czeka rynek, pozostają dalsze losy fiskalnych pakietów stymulacyjnych oraz kwestii powstrzymywania dalszego rozprzestrzeniania się COVID-19 w USA. W tych dziedzinach nie nastąpiły jednak wyraźniejsze zmiany.
Złoty już od dłuższego czasu czeka na silniejsze impulsy. W tym tygodniu (w piątek) może nim być odczyt o krajowym PKB za II kwartał, który w przeciwieństwie do poprzedniego będzie obejmował już cały okres pandemiczny.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie
Jarosław Kosaty, PKO BP