Po roku przerwy Polacy znowu ruszyli na zagraniczne wakacje. Tęsknota za ciepłym morzem i palmami sprawia, że często na drugi plan schodzą kwestie ekonomiczne takich wyjazdów. A te są coraz kosztowniejsze.
Kilka dni temu GUS informował o tym, że ceny wyjazdów w biurach podróży były w lipcu średnio o 10,7 proc. wyższe niż rok wcześniej. A na tym nie kończą się koszty, które ponoszą turyści.
Także drinki, jedzenie czy pamiątki w praktycznie wszystkich najważniejszych krajach wybieranych na wakacje przez Polaków są droższe. Jedno to inflacja. Do tego dochodzi jeszcze niekorzystna zmiana kursów walut. Złoty jest słabszy niż rok wcześniej, a więc zakup takiej samej liczby euro, dinarów czy kun jest w tym roku kosztowniejszy. W zależności od waluty, mowa o wzroście kursów wymiany od 3,6 do prawie 9 proc. w skali roku.
Pod lupę wzięliśmy 10 najpopularniejszych kierunków z bazy rezerwacyjnej serwisu Wakacje.pl, który jest jednym z największych pośredników na polskim rynku turystycznym.
Wśród nich tylko Turcja wyróżnia się na plus. Zawirowania polityczne i gospodarcze w tym kraju sprawiły, że notowania liry spadają i to mocno. W porównaniu z kursem wymiany rok temu, obecny jest o 8 proc. niższy. Z kolei względem wakacji sprzed pandemii spadł o jedną trzecią - z 70 do 46 groszy.
Złoty słabszy - jest drożej
Najbardziej na niekorzyść zmieniły się kursy egipskiego funta i albańskiego leka. Nominalnie zmiany rok do roku są minimalne, ale przy bardzo niskim kursie przekłada się to procentowo na prawie 9 proc. różnicy. A to już dużo.
Rok czy dwa lata temu chorwacka kuna chodziła po 58 groszy. Teraz to już 3 grosze więcej. Biorąc pod uwagę rosnące z roku na rok ceny w największych turystycznych miejscowościach Chorwacji, i dodając do tego o 5 proc. gorszy kurs wymiany waluty, wychodzi już spory koszt.
Fani Bułgarii, których w naszym kraju nie brakuje, mogą się zdziwić w kantorze, widząc kurs wymiany lewa na poziomie 2,33 zł. Rok temu wynosił 2,25 zł, a ci, którzy przez COVID-19 odpuścili wyjazd rok temu, pamiętają kurs około 2,18 zł sprzed dwóch lat.
Niezależnie od kraju docelowego (w ramach Europy), często trzeba się zaopatrzyć w euro. To waluta praktycznie wszędzie akceptowana. I względem niej złoty także jest słabszy, a przez to kursy wzrosły. Obecnie wspólna waluta wyceniana jest na 4,56 zł. Dokładnie rok temu chodziła po 4,40 zł, a dwa lata temu była po 4,34 zł.
Kurs euro z wyszczególnionymi miesiącami wakacyjnymi
Potwierdza się więc, że w dobie kryzysów waluty rynków wschodzących, do których ciągle zalicza się złoty, są traktowane gorzej, niż np. euro, dolar czy frank szwajcarski.
Jak przygotować się do płacenia za granicą?
Na kursy walut Kowalski nie ma wpływu. Trzeba się pogodzić z tym, że w kantorze zostawimy więcej pieniędzy lub z karty bank ściągnie większą kwotę. Turyści mają jednak wpływ na to gdzie, jak i kiedy zaopatrzą się w obcą walutę. A na tym też można zyskać lub stracić.
- Praktycznie we wszystkich krajach popularnych wśród turystów akceptowane są różne formy płatności - od tradycyjnej gotówki, przez karty debetowe aż po karty kredytowe. Jeśli na co dzień płacimy głównie kartami, na wakacjach z tego zwyczaju nie musimy rezygnować, ale pamiętajmy, że zawsze mogą znaleźć się miejsca, gdzie nie zapłacimy inaczej niż gotówką - wskazuje Marzena German z Wakacje.pl.
Jako przykład podaje tradycyjne targi, na których lubimy szukać pamiątek, lokalnych przypraw czy przysmaków. Czasem zdarza się, że sprzedawcy akceptują płatność kartą, ale dotyczy to raczej sklepów z droższymi towarami - np. z biżuterią, czy wyrobami ze skóry.
- Oczywiście zawsze alternatywą jest wypłata pieniędzy z bankomatów, których w najpopularniejszych miejscach nie brakuje, ale tu trzeba się liczyć z tym, że operator pobierze za taką usługę dodatkową prowizję - ostrzega.
Jadąc na wakacje do kraju strefy euro, nie ma co liczyć na to, że kupimy ją na miejscu za złotówki, ale jeśli mamy np. dolary, możemy je tam wymieniać, choć kurs wcale nie musi być korzystniejszy niż przy zakupie euro w Polsce.
- Inaczej jest w państwach spoza strefy euro. Tam, po pierwsze, bez problemu wymienimy euro czy dolary na lokalną walutę. Po drugie, w wielu miejscach zapłacimy zarówno euro, jak i dolarami - zauważa German.
- Zgodnie z przysłowiem "przezorny zawsze ubezpieczony", miejmy ze sobą na wakacjach kartę debetową lub kredytową. Tu możemy rozważyć założenie konta walutowego i płacenie bezpośrednio euro lub dolarami bez przeliczania ze złotówek, ale weźmy też gotówkę - radzi ekspertka Wakacje.pl.
- Jeśli jedziemy do kraju strefy euro, wymieńmy pieniądze już w Polsce. Jeśli do miejsca, które ma inną walutę, zabierzmy euro albo dolary. Pracownicy agencji turystycznych i biur podróży podpowiedzą, która waluta jest w danym momencie korzystniejsza - dodaje.