Wczoraj przez dużą część dnia na rynkach panowała sielanka – jak przez ogromną większość mijających wakacji. Zmącona została dopiero popołudniem przez dwie wiadomości, które pojawiły się niemal równolegle.
Po pierwsze, media doniosły o ofiarach śmiertelnych wśród obywateli USA w Afganistanie w atakach bombowych. Amerykanie przegrali w Afganistanie z kretesem. Nie z talibami, ale z Pekinem, tyle że to już zupełnie inna historia, z natury tych strategicznych, których rynek często nie dostrzega, gdyż nie przekładają się bezpośrednio na wyniki spółek.
Dlatego pomimo całej medialnej uwagi rynki do tej pory w ogóle nie reagowały na te doniesienia i nie sądzę, aby to miało się zmienić. Jednocześnie Robert Kaplan, szef regionalnego Fed z Dallas zapowiedział rychłe ogłoszenie dobrze skomunikowanego ograniczenia dodruku.
Nie byłoby w tym nic dziwnego bo Kaplan - jeden z ostatnich głosów rozsądku w Fed – od pewnego czasu nawołuje od zakończenia dodruku, ale oczywiście jest w zdecydowanej mniejszości.
Tym niemniej ta wypowiedź nie zabrzmiała jak jego opinia a przekazanie konsensusu w Fed. Tak czy owak na rynkach widzieliśmy pewien ruch, przede wszystkim spadek notowań akcji i niewielkie umocnienie dolara. Ruchy te jednak były nieduże i już zostały częściowo skorygowane.
Jak wspominałem we wcześniejszych komentarzach konferencja w Jackson Hole nie powinna przynieść żadnych istotnych zmian i wszystko coraz bardziej na to wskazuje. Opublikowana agenda jest niezwykle uboga – poza Powellem nie ma tam żadnego znaczącego przedstawiciela bankowości centralnej.
A i sam Powell będzie mieć tylko powitalną przemowę, zapewne nie dłuższą niż 20 minut. Z pewnością nie jest to dogodny moment na zakomunikowanie zmian w polityce – należy spodziewać się miałkiego wystąpienia o tym, jak to Fed nie wspiera ożywienia.
Rynki więcej uwagi poświęcają już tematowi drugiej kadencji Powella (obecna kończy się w lutym przyszłego roku), która wydaje się coraz bardziej prawdopodobna.
Tymczasem dane z początku tygodnia o problemach po stronie podażowej przeszły niezauważone, a wiele wskazuje na to, że zostaną one jeszcze wzmocnione. Tak należy odczytywać informację z TSMC o podniesieniu cen półprzewodników o 10-20proc.
Złoty zaczyna piątek spokojnie. O 8:40 euro kosztuje 4,5713 złotego, dolar 3,8856 złotego, frank 4,2404 złotego, zaś funt 5,3258 złotego.