W pierwszej połowie marca złoty był notowany w okolicach 4,30 za euro. Po wybuchy pandemii w połowie marca, kurs wystrzelił do 4,60 zł za euro. Od tamtego czasu polska waluta nieco się umocniła i obecnie jest notowana w okolicach 4,48 zł za euro.
Pierwszym, najbardziej widocznym czynnikiem jest druga fala pandemii Covid-19, której obawiają się inwestorzy. Ta fala jest już widoczna w niektórych krajach. Z gwałtownym wzrostem liczby nowych zachorowań boryka się na przykład Japonia. Istnieje ryzyko, że japońskie władze ponownie nałożą restrykcje.
Problem jest też widoczny w Rumunii czy Izraelu, gdzie niedawno ponownie nałożono ograniczenia po tym, jak wzrosła liczba zachorowań. Sytuacja pogorszyła się też w Hiszpanii czy w Stanach Zjednoczonych.
- W dalszym ciągu tli się obawa o drugą falę pandemii. Oczywiście czasem przysłania ją krótkoterminowy optymizm, np. co do szczepionek (...), ale sądzimy, ze w horyzoncie najbliższych tygodni, a pewnie nawet miesięcy, ten czynnik będzie oddziaływać coraz mocniej - mówi Pogorzelski.
- W związku z tym spodziewamy się ucieczki od ryzyka, co będzie wspierać rynki rozwinięte, kosztem rynków rozwijających się. Mimo że Polska ma solidną sytuację makroekonomiczną, np. ma nadwyżkę w handlu międzynarodowym, to wciąż jest rynkiem rozwijającym się - dodaje.
Drugim czynnikiem wpływającym na osłabienie złotego jest bardzo łagodną polityka pieniężna, jaką prowadzi NBP. NBP skupuje aktywa, głównie gwarantowane przez Skarb Państwa obligacje BGK i PFR w skali 7-8 proc. PKB w tym roku, czyli bardzo dużej w porównaniu z tym, co dzieje się w regionie. Ekonomista zwraca uwagę, że Czechy czy Węgry nie prowadzą tak łagodnej polityki pieniężnej.
Zobacz też: Plaża z widokiem na wiatraki? Coraz więcej chętnych do budowania elektrowni na polskim morzu
Trzecim czynnikiem osłabiającym złotego, który jednak w krótkim terminie nie działa tak mocno, jest sytuacja związana z przewalutowaniem kredytów frankowych. - Zwłaszcza jak sądy zaczną teraz częściej orzekać na niekorzyść banków, banki będą zmuszone do kupna franków, żeby dokonywać przewalutowania i to też będzie czynnik osłabiający złotego. Nie jest to czynnik bardzo mocny, ale on żyje i będzie żył przez najbliższe lata, bo tyle trwa rozpatrywanie tych spraw - mówi Pogorzelski.
Natomiast do końca roku, czyli w dłuższym horyzoncie czasowym, można spodziewać się, ze kurs powróci do 4,40 zł za euro. Będzie temu sprzyjać nadwyżka w handlu zagranicznym. - Z danych opublikowanych w tym tygodniu przez GUS wynika, że import spada szybciej niż eksport. Fakt , że Polska utrzymuje tę nadwyżkę i nie jest to jednorazowy epizod, wspiera w dłuższym terminie umocnienie złotego - ocenia ekonomista.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie