Wtorkowy handel nie zmienił ogólnych tendencji rynkowych. Dzięki słabości dolara, euro i złoty nadal pozostają w cenie. Nominalnie kurs euro/dolara powrócił wczoraj do 1,18 co pozwoliło złotemu zejść poniżej 4,40 za euro.
Inwestorów nadal niepokoi brak porozumienia w amerykańskim Kongresie dotyczącego kolejnego pakietu pomocowego stymulującego gospodarkę USA i wspierającego Amerykanów, którzy stracili pracę lub doświadczyli znaczącej redukcji dochodów.
W strefie euro przed "wielce niepewnymi” perspektywami gospodarki ostrzegał zaś główny ekonomista Europejskiego Banku centralnego Philip Lane. Niemniej wspólna waluta najwyraźniej jednak nadal pozostaje pod pałaszem ochronnym brukselskich uzgodnień dotyczących budżetu i pomocy państwom unijnym najbardziej poszkodowanych epidemią COVID-19, wciąż dominując nad dolarem pomimo ostrzeżeń.
W ocenie Lane skala zakupów aktywów prowadzona przez bank centralny strefy euro będzie uzależniona od perspektyw inflacji. W lipcu inflacja HICP w strefie euro niespodziewanie wzrosła (do 0,4 proc. rok do roku z 0,3 proc. w czerwcu i wobec 0,2 proc. oczekiwanych).
Pierwszy od lutego wzrost pokazał też opublikowany wczoraj indeks PPI ze strefy euro. Ceny produkcji wzrosły w czerwcu o 0,7 proc. w skali miesiąca, podczas gdy analitycy oczekiwali poziomu 0,5 proc. Ruch w górę nastąpił głównie za sprawą wzrostu cen energii o 3,1 proc. Gdyby nie to, ceny produkcji kontynuowałyby spadki lub byłyby bez zmian w ujęciu miesięcznym. Rok do roku ceny produkcji spadły zaś o 3,7 proc, choć był to mniejszy spadek, niż spodziewali się analitycy, oczekujący odczytu na poziomie -3,9 proc..
Joanna Bachert, PKO BP
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie