Euro schodziło w okolice 4,542. Po południu zwiększona podaż zanegowała ruch spadkowy i obecnie kurs ponownie oscyluje w okolicach 4,56 zł.
Początkowo optymizm wspierały nadzieje na osłabienie napięcia w relacjach amerykańsko-chińskich, co zawsze pomaga w podbudowywaniu dobrych nastrojów. Chiny zniosły cła w handlu z USA na kolejną grupę produktów (m.in. rudy metali rzadkich). Pojawiła się też informacja o kolejnych zakupach amerykańskiej soi przez Pekin. W ciągu ostatnich dwóch tygodni państwowe chińskie firmy kupiły jej już ponad 1 mln ton.
Jednak po południu, na rynek dotarł komentarz prezes Rezerwy Federalnej w Dallas, który stanowczo odrzucił możliwość obniżki stóp procentowych poniżej zera. Robert Kaplan jest bowiem sceptycznie nastawiony co do tego, czy ujemne stopy procentowe byłyby rzeczywiście pomocne, zastanawiając się, czy też szkoda, jaką wyrządziłyby sektorowi finansowemu, nie przeważyłaby nad pomocą. Dolar zaczął się więc umacniać, a nastroje na EM psuć.
Ogólnie, nadal tematem przewodnim na rynkach pozostaje polityka banków centralnych i dalsze otwieranie gospodarek. Fed zaczyna skupować ETFy na obligacje korporacyjne, choć tak naprawdę już teraz rynkowe stopy procentowe dla firm znacząco spadły, ale sam fakt dalszej pomocy też daje impuls do poprawy nastrojów wśród inwestorów.
Kolejne państwa w Europie zapowiadają dalsze luzowanie restrykcji związanych z epidemią koronawirusa. W USA mocno w stronę pełnego otwarcia gospodarki prze Trump, choć w dużej mierze kierują nim względy polityczne, a nie zdrowotne.
Czytaj więcej: Polski rząd najbardziej hojny w Europie. Na walkę z koronawirusem przeznaczy 6,5 proc. PKB
Z technicznego punktu widzenia złoty nadal pozostaje w szerokiej konsolidacji nad wsparciem w rejonie 4,50-4,51 i poniżej oporu na 4,57 w parze z euro. W najbliższym czasie taka sytuacja powinna wciąż dominować na rynku, przy czym nie można wykluczyć prób przełamania 4,57.
Z danych makro inwestorzy poznali wczoraj odczyty inflacyjne z USA, które potwierdziły mocno dezinflacyjny wpływ pandemii na gospodarkę USA. Indeks CPI obniżył do 0,3 proc. r/r z 1,5 proc. okres wcześniej, zaś inflacja bazowa zatrzymała się przy 1,4 proc. r/r spadając z 2,1 proc. w marcu.
Nietrudno odgadnąć, że są to kolejne dane, najsłabsze od Wielkiego kryzysu z 2008 roku, po tym jak zmniejszył się popyt na paliwo i usługi, włączając w to usługi linii lotniczych, ponieważ mieszkańcy USA pozostali w domach w związku z pandemią COVID-19. O większym, niż pierwotnie przewidywano, wpływie koronawirusa na gospodarkę mówiła szefowa MFW, wskazując na duże prawdopodobieństwo, że fundusz ponownie obniży prognozy wzrostu światowej gospodarki.
Joanna Bachert, PKO BP
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie