W środę polski złoty osłabiał się w relacji do głównych walut - kurs złotego przekroczył 4,58 za euro oraz 3,82 za dolara.
Głównym wydarzeniem sesji dla lokalnych inwestorów była decyzja Rady Polityki Pieniężnej (RPP) w kwestii stóp procentowych, która przyciągała zwiększoną uwagę, po tym jak szybki szacunek inflacji CPI za kwiecień wzrósł do 4,3 proc. rok do roku, czyli powyżej górnego ograniczenia wahań wokół celu.
Pomimo długiej dyskusji w ramach RPP (decyzję ogłoszono dopiero o 17.30, a komunikat opublikowano o 17.45 zamiast zwyczajowo o 16.00), parametry polityki pieniężnej nie uległy zmianie, a stawka referencyjna pozostała na poziomie 0,10 proc.
Niewielkim zmianom uległ komunikat po posiedzeniu RPP, z którego usunięto fragment: "Polityka pieniężna NBP łagodzi negatywne skutki pandemii, wspiera aktywność gospodarczą oraz stabilizuje inflację na poziomie zgodnym z celem inflacyjnym NBP w średnim okresie”.
Ponadto, RPP zauważa, że inflacja prawdopodobnie utrzyma się powyżej pasma wahań wokół celu i jednocześnie kieruje uwagę na inflację w przyszłym roku. W takim otoczeniu pole do nagłej podwyżki stóp procentowych wydaje się ograniczone, przez co w Polsce powinny utrzymywać się głęboko ujemne realne stopy procentowe.
Stanowisko RPP nie powinno przyczyniać się do umocnienia polskiej waluty wobec węgierskiego forinta czy czeskiej korony, gdzie podwyżki stóp wydają się być bliższe. Ponadto na wtorek zaplanowane jest posiedzenie Sądu Najwyższego, który ma odpowiedzieć na pytania Rzecznika Finansowego w sprawie walutowych kredytów hipotecznych. Ostatnie orzeczenie ze strony TSUE wskazało sądy krajowe jako właściwe do kreowania linii orzecznictwa. Zakładamy, że w najbliższym czasie kurs złotego wobec euro utrzyma się powyżej 4,57, a złotego wobec dolara powyżej 3,80.
Kurs euro i dolara
Główna para walutowa pozostawała z dala od niedawnych szczytów powyżej 1,21, a ruch z tego tygodnia pozwolił nawet na chwilowo zejście poniżej 1,20. Ostatnie umocnienie dolara amerykańskiego to pokłosie słów Sekretarz Skarbu Janet Yellen, która stwierdziła, że wzrost stóp procentowych może być konieczny, aby nie doszło do przegrzania gospodarki w wyniku programów stymulacyjnych.
Paliwa do mocniejszego odreagowania na eurodolara nie dały jednak ostatnie dane z USA, gdzie pomimo wysokiego szacunku ADP wskazującego na wzrost zatrudnienia w sektorze prywatnym o 742 tys., wynik ten był gorszy od oczekiwanych 800 tys.
Rynkowy konsensus przed oficjalnym odczytem w piątek wskazuje na wzrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 978 tys. po 916 tys. w marcu. Również gorzej od oczekiwań wypadł wynik indeksu ISM dla sektora usługowego, który w kwietniu spadł do 62,7 pkt. wobec oczekiwanego wzrostu do 64,3 z 63,7 w marcu.
Dalsze dane na temat inflacji oraz rynku pracy będą dawały wskazówki czy Fed zbliża się do normalizacji swojej polityki pieniężnej, gdzie szef tej instytucji Jerome Powell wciąż utrzymuje gołębi ton i uważa, że nie doszło do dostatecznej poprawy sytuacji, aby wycofać wsparcie monetarne.
Autor: Arkadiusz Trzciołek, PKO BP