Trzecia fala koronawirusa sprawiła, że złoty na początku tego tygodnia był wyjątkowo słaby. Kurs euro przekroczył nawet 4,67 zł. Tak wysoko nie był od 2009 roku. Dolar zbliżał się do okrągłych 4 zł, a frank szwajcarski chodził już po 4,22 zł.
W środę jednak zła passa złotego się skończyła, a przynajmniej kursy walut wyraźnie poszły w dół. W efekcie w czwartkowy poranek euro jest 4 grosze poniżej szczytu z początku tygodnia. Kurs wynosi 4,63 zł.
Kurs euro w tym tygodniu
Podobna różnica jest w notowaniach franka, który wyceniany jest obecnie na 4,18 zł. Najmniej spektakularna jest korekta na dolarze, ale i tak kurs spadł o 2 grosze i jest na poziomie 3,95 zł.
- Umocnienie polskiego złotego w stosunku do głównych walut wynikało przede wszystkim z czynników wspólnych dla rynków wschodzących. Podobne ruchy notowały waluty regionu jak np. jak węgierski forint - komentuje sytuację Arkadiusz Trzciołek, analityk PKO BP.
Zauważa jednak, że złoty wciąż pozostaje relatywnie słaby, bo na początku marca kurs euro był na poziomie blisko 4,53 zł. Przebitka jest więc wciąż duża.
Także Przemysław Kwiecień sugeruje, że nagłe umocnienie złotego niekoniecznie wynika z siły naszej waluty.
- Wczoraj złotemu udało się odrobić część strat, choć stoi za tym całkowicie bardzo mocne zamknięcie kwartału na globalnych rynkach. Indeksy akcji zyskiwały, dolar tracił, a w górę szły waluty rynków wschodzących - wylicza ekonomista XTB.