Środa przyniosła osłabienie złotego wobec euro (kurs złotego wzrósł z ok. 4,3850 do ok. 4,42 za euro) oraz umocnienie dolara (kurs eurodolara z ok. 1,19 spadł poniżej 1,1850).
Wobec braku ważniejszych informacji z kraju, głównymi wydarzeniami dnia na rynku walutowym była publikacja danych o lipcowej sprzedaży detalicznej z Niemiec. Wpisała się ona w negatywną percepcję rynku odnośnie dalszego rozwoju sytuacji gospodarczej w strefie euro, jaka zaczęła się rodzić po ostatnich zaskakujących deflacyjnych danych za sierpień z tego obszaru gospodarczego (minus 0,2 proc. vs oczekiwania na poziomie 0,2 proc. w skali rok do roku).
W porównaniu do analogicznych danych z USA (gdzie inflacja stopniowo pnie się w górę) dane ze strefy euro pokazały wyraźnie mniejszą skuteczność realizowanego przez Europejski Bank Centralny programu ekspansji ilościowej, na tle działań prowadzonych przez amerykańską Rezerwę Federalną.
W efekcie, chociaż w ostatnim czasie rynek gorzej oceniał perspektywy gospodarki amerykańskiej (ze względu na brak nowego stimulusa fiskalnego od sierpnia br. w wyniku braku porozumienia w Kongresie), to widmo powrotu deflacji w strefie euro zaczęło negatywnie wpływać na przewidywania co do sytuacji gospodarczej w całej Europie.
Skutkiem tego dolar zaczął odrabiać straty wobec euro, a złoty zaczął wyraźniej tracić na wartości, aczkolwiek w przypadku naszej waluty reakcja nastąpiła z pewnym opóźnieniem, tj. dopiero po słabych danych o sprzedaży detalicznej w Niemczech (-0,9 proc. wobec oczekiwań na poziomie 0,5 proc.).
W świetle nowej strategii polityki monetarnej amerykańskiej Rezerwy Federalnej, która w centrum stawia kondycję amerykańskiego rynku pracy, solidny piątkowy odczyt NFP (zatrudnienie w sektorze pozarolniczym) z USA może sprzyjać powrotowi kapitału do USA (również z rynków wschodzących) czego rezultatem może być dalsze umocnienie dolara, a także osłabienie złotego.