Rząd przyjął projekt ustawy, która ostatecznie zlikwiduje Otwarte Fundusze Emerytalne i przekształci je w Indywidualne Konta Emerytalne. Przeniesienie środków zacznie się 1 czerwca 2021 roku, a zakończy na początku 2022, przynajmniej planowo.
Rewolucja pierwotnie miała wystartować w połowie 2020, a później na początku tego roku, ale przez pandemię koronawirusa plany się zmieniły, termin ostatecznie przesunięto na czerwiec 2021. Co to oznacza dla Polaków? Przypomnijmy, OFE to 148 mld zł zebranych oszczędności przez 15,5 mln osób.
Transferowi środków z OFE do IKE towarzyszyć będzie opłata przekształceniowa, to 15 proc. od zebranej w OFE kwoty. Pieniądze zasilą Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (FUS).
Po co w ogóle taka opłata? Wielu Polaków burzy się, że to kolejne "okradanie" ich z pieniędzy. Jednak w projekcie ustawy rząd uzasadnia, że owe 15 proc. odpowiada "efektywnej stopie opodatkowania emerytur wypłacanych z ZUS-u". Czyli tyle, co i tak z emerytur zostałoby odebrane w podatkach.
Wybór czy przymus?
Rząd PiS już w 2016 roku zapowiedział likwidację OFE. W myśl projektu, każdy ma wybór, co zrobić z zebranymi przez siebie pieniędzmi. Można je przekazać na Indywidualne Konta Emerytalne, co powoduje, że traci się 15 proc. oszczędności. Alternatywna możliwość zakłada przekazanie pieniędzy na podstawowe konto w ZUS, to jednak skutkuje utratą prawa do ich dziedziczenia.
Zdaniem Platformy Obywatelskiej, rządowa reforma OFE sprowadza się do wyboru: "czy obciąć sobie prawą rękę, czy lewą nogę" - o czym mówiła w Sejmie Joanna Frydrych. Wtórowała jej Izabela Leszczyna: "i tak się traci, i tak się traci, nie ma tu dobrego wyboru".
Czytaj również: Likwidacja OFE. Opozycja nie przebiera w słowach
Miliardy z OFE zbierane przez miliony Polaków to średnio po 9 tys. 630 zł na głowę. Średnio, bo to kwota zdeponowana w OFE podzielona na liczbę przyszłych emerytów. Po odjęciu opłaty przekształceniowej zostaje już nieco ponad 8,1 tys. zł.
Mówiąc w skrócie: około 1,5 tys. zł od każdego Polaka zasili Skarb Państwa. Może to być od 11 do 22 mld zł w zależności od tego, jakie wybory podejmą Polacy po reformie - IKE czy podstawowe konto w ZUS.
Jeśli ktoś uzbierał 5 tys. zł w OFE, opłata wyniesie 750 zł (4250 zł dla uczestnika OFE, 750 zł dla budżetu państwa). Masz w OFE 10 tys. zł? Dostaniesz 8,5 tys. zł, opłata wyniesie 1,5 tys. zł. Masz 20 tys. zł - opłata wyniesie 3 tys. zł, i tak dalej.
Czytaj także: PKN Orlen przejął Polska Press. Transakcja sfinalizowana
Co trzeci Polak w OFE ma więcej niż 10 tys. zł, co drugi jednak nie więcej niż 5 tys. zł. Trzeba jednak pamiętać, że ze środków będzie można skorzystać nie wcześniej niż po osiągnięciu wieku emerytalnego.
ZUS czy IKE?
Indywidualne konto w ZUS to nie tylko brak dziedziczenia. Co prawda nikt nie pobierze opłaty przekształceniowej, jednak opłata zostanie tylko przesunięta w czasie, bo konieczne będzie opłacenie podatku dochodowego w momencie, gdy środki będą wypłacane wraz z emeryturą. Może to być 17 proc. lub 32 proc. (dla osób znajdujących się w II progu podatkowym).
Środki zgromadzone na IKE będą prywatną własnością oszczędzającego i nie będą mogły stanowić przedmiotu transferu do budżetu państwa. Co to oznacza? Że pieniądze te nie będą mogły być wykorzystywane przez rządzących i gwarantować ma to właśnie ustawa. To istotna zmiana, w OFE bowiem pieniądze były publiczne.