Na początku czerwca Euronet wprowadził limit jednorazowej wypłaty z bankomatu w wysokości tysiąca złotych. Potrzebujesz więcej gotówki – operację włożenia karty i wstukania PIN-u musisz powtórzyć. Męczące. Oficjalnie chodzi o to, by zapewnić wszystkim dostęp do gotówki. W rzeczywistości – o pieniądze, które bankomaty dostają od wystawców kart za każdą zrealizowaną wypłatę.
Bo gdy w połowie marca Polacy rzucili się na bankomaty i w obawie przed zamknięciem banków albo nałożeniem jakiegoś nowego koronawirusowego podatku na depozyty (bo różne plotki "chodziły" po miastach), operatorom bankomatów biznes przestał się opłacać. Za każdą wypłatę otrzymują od Visy i Mastercard wynagrodzenie w kwocie 1,2-1,3 zł. Może mieć sens, gdy klienci często wypłącają małe kwoty. Gdy jednorazowo wypłacają trzymiesięczną pensję – już nie bardzo.
Stąd wymuszenie na nich szeregu mniejszych płatności stało się koniecznością.
— Biznes jest coraz mniej rentowny. Od 10 lat mamy te same prowizje, a koszty stale rosną. W tym roku doszło do dwóch istotnych zdarzeń podnoszących koszt obsługi bankomatów: VAT na usługi związane z zaopatrywaniem bankomatów w gotówkę i wzrost płacy minimalnej, który znacznie podwyższył koszty firm ochroniarskich i konwojujących pieniądze — powiedział w rozmowie z "Pulsem Biznesu" informator, który dobrze zna ten biznes.
Sprawy nie ułatwia coraz większa konkurencja. W 2010 r. na polskich ulicach stało z 16 tys. bankomatów, dziś jest ich około 23 tys.
Dzięki "poszatkowaniu" wypłat na mniejsze, sieci bankomatów więcej zarabiają na transakcjach, ale rosną koszty wystawców kart. "Puls Biznesu" zauważa, że Euronet wprowadził limit dla wszystkich wypłat dla wszystkich kart, niezależnie od tego, czy wystawcami są współpracujące z nim banki czy nie. W Planet Cash jest tak, że koszt wypłat realizowanych przez klientów obcych banków pokrywają oni sami.
Dyskusje na wysokich szczeblach o przyszłości bankomatów
Nie ma czegoś takiego jak "darmowa wypłata". Bo nawet jeśli nie płaci klient, to zapłaci bank. Za pobranie gotówki z obcej sieci klient płaci swojemu bankowi prowizję, która jest znacznie wyższa niż bankomatowy interchange. Wprowadzenie limitów przez niezależnych operatorów może jednak doprowadzić do daleko idących zmian na rynku. Z informacji "PB" wynika, że najliczniejsza w kraju sieć bankomatów PKO BP notuje zwiększony (o kilka procent, ale to jednak odczuwalne) ruch klientów obcych banków. Widać, że klienci szukają urządzeń, które wypłacają cała żądaną kwotę bez limitów. Dla PKO BP to koszt, bo częściej trzeba uzupełniać stan gotówki.
Bank pochylił się nad problemem i niewykluczone, że w przyszłości jednak ograniczenia zostaną narzucone na klientów innych banków.
"PB" ustalił też, że sprawę analizuje Związek Banków Polskich. Nie chce on dopuścić do sytuacji, w której rzeczywista dostępność bankomatów znacząco spadnie, bo jednak bardzo wielu klientów, zwłaszcza starszych, chce się posługiwać gotówką.
Jak zagwarantować, że bankomaty nie staną się rzadko widzianymi urządzeniami, a jednocześnie operatorzy nie będą do nich dopłacać? Możliwości są dwie: albo wyższe stawki za wypłaty, albo wprowadzenie surcharge, czyli dodatkowych prowizji od każdej wypłaty. Obydwa rozwiązania prowadzą jednak do wzrostu kosztów klienta.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl