Pół litra wódki - 32 złote. Butelka wina - 14 złotych - to minimalne ceny, których wprowadzenia chce PARPA. Zdaniem przedstawicieli Agencji miałoby to ograniczyć rosnące spożycie alkoholu.
- Używki mają dość sztywną elastyczność popytową. Jest dość silna więź pomiędzy konsumentem a towarem. Reakcja rynku owszem jest, ale potrzeba dużych zmian, żeby one faktycznie na popyt wpłynęły - mówi w rozmowie z money.pl poseł Tadeusz Cymański. - Wprowadzenie ceny minimalnej to jest jeden z pomysłów ograniczenia spożycia. Czy najlepszy? Tutaj się zaraz pojawia kwestia szarej strefy. To jest trudny temat, na pewno potrzebna jest debata.
Poseł Cymański przyznaje, że temat jest szczególnie trudny teraz, kiedy trwa kampania wyborcza. Zapewnia jednak, że obecne władze problem dostrzegają.
- PARPA jest organizacją państwową, jestem przekonany, że jej stanowisko nie zostanie zlekceważone - mówi poseł.
Cymański zwraca też uwagę na inne, poza ceną, czynniki zachęcające Polaków do picia. Jak na przykład reklamy.
- Bardzo mnie martwią reklamy produktów alkoholowych. Myślę, że w wielu przypadkach możemy mieć do czynienia z nadużyciami - mówi Cymański. - Ustawa o radiofonii i telewizji wyraźnie precyzuje, jakie reklamy są dopuszczone i jakie cechy tych reklam nie są dozwolone. Mówi się tam m.in. o nawiązywaniu do atrakcyjności, tężyzny fizycznej, sukcesu czy radości. Temu też należałoby się przyjrzeć.
Arłukowicz przeciwnikiem nakazów
Zwolennikiem edukacji, a nie odgórnego narzucania cen, jest były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. - Generalnie jestem przeciwnikiem tworzenia nakazów i zakazów. Wprowadzenie minimalnych cen alkoholi może spowodować powrót szarej strefy, co z kolei może przełożyć się na bezpieczeństwo zdrowotne Polaków. Problem ze spożyciem alkoholu w Polsce oczywiście jest, ale należałoby zacząć od programów edukacyjnych np. w szkołach i mediach. Przykładem może być tutaj promocja zdrowego odżywiania się, która powoli, lecz systematycznie przynosi efekty - mówi money.pl.
Według GUS każdy Polak powyżej 15. roku życia wypił w 2017 roku średnio 11,1 litra czystego spirytusu. To poza rekordowym 1980 rokiem (11,8 l na osobę) największe spożycie od lat.
Jak podaje Eurostat, na alkohol Polacy przeznaczają 3,5 proc. swoich wydatków. Nie licząc krajów bałtyckich, nie mamy w Unii sobie równych. Średnia dla gospodarstwa w Unii Europejskiej wynosi 1,6 proc.
Dlatego Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych domaga się zaostrzenia przepisów ws. sprzedaży alkoholu.
- Na cenę alkoholu wrażliwe są dwie grupy społeczne - młodzież i pijący chronicznie. Ustalenie minimalnej ceny alkoholu, poniżej której nie można będzie sprzedawać wódki, wina i piwa, spowoduje, że te dwie grupy będą mniej piły - mówił "Gazecie Wyborczej" Krzysztof Brzózka, niedawno odwołany szef PARPA.
Pomysł wprowadzenia minimalnej ceny alkoholu nie jest nowy. W 2015 roku wypłynął na forum państw członkowskich UE, przy okazji spotkania spotkaniu ministrów zdrowia.
Ówczesny szef resortu pomysł popierał.
- Polityka cenowa to jeden z najskuteczniejszych elementów walki z alkoholizmem - mówił w jednym z wywiadów wiceminister zdrowia Igor Radziwiłł-Winnicki. Wyliczał, że w Polsce ok. 60 proc. konsumpcji alkoholu stanowi piwo. - To pokusa dla młodych osób. Ścieżka do szybkiego upicia się.
Obecnie na pytania dziennikarzy w tej sprawie resort stwierdza, że żadnych prac nad podobnym projektem nie prowadzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl