O nowej kolekcji monet NBP informuje od jakiegoś czasu. Do sprzedaży trafiają bowiem dwa zestawy o łącznych nominałach 8,88 zł.
Pierwszy z nich wykonany jest ze złota, drugi zaś ze srebra. W obu jest po 9 monet: 5-, 2- i 1-złotowa oraz 50-, 20-, 10-, 5-, 2- i 1-groszowa. Wszystko wraz z certyfikatem i eleganckim pudełeczkiem.
Jak pisze środowa "Rzeczpospolita", największe kontrowersje budzi cena takiego zestawu. Ten ze złota kosztuje aż 23 tys. zł, a srebrny - 3,4 tys. zł. Zbieracze wskazują, że łączna waga kruszcu wyniesie około 2 uncji. A srebro kosztuje obecnie 16 dolarów za uncję. Przebitka jest więc gigantyczna.
- NBP zawsze zarabiał na monetach kolekcjonerskich. Najwyraźniej nagle, z nieznanych powodów, postanowił te zyski zwielokrotnić - mówi dziennikowi pan Andrzej, który monety zbiera od kilkudziesięciu lat. - To ceny galaktyczne. NBP w ten sposób zarżnie numizmatykę.
Wrze również na forach internetowych, gdzie kolekcjonerzy nie szczędzą gorzkich słów bankowi centralnemu. Ironizują również, że cena byłaby uczciwa, gdyby pudełko na monety również było w pełni wykonane ze szczerego złota.
Wygląda więc na to, że może dojść do bojkotu okolicznościowych monet. Zainteresowanych po prostu nie stać na tak drogie hobby. - Często na rynku wtórnym za takie kolekcje można dostać znacznie mniej niż cena emisyjna - mówi "Rz" pan Andrzej.
Zarobki w NBP. Właśnie pokazano dokumenty
Kolekcjonerzy podkreślają, że windowanie cen przyspieszyło w ostatnich latach i sprawia, że coraz mniej osób zbiera monety. Ewentualnie przerzucają się na te, emitowane przez inne kraje. Tak po prostu jest taniej.
Na zarzuty o zbyt wysoką cenę NBP "Rzeczpospolitej" nie odpowiedział.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl