Nawet banki nie pozostały odporne na koronawirusa. W ciągu dwóch minionych miesięcy drastycznie spadło zainteresowanie Polaków kredytami. Z danych BIK wynika, że tylko w kwietniu banki udzieliły o ponad 60 proc. mniej kredytów konsumpcyjnych i blisko 15 proc. mniej kredytów hipotecznych niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Duże spadki notowane są także w przypadku kart kredytowych (-67,3 proc.). W maju widać już delikatną poprawę, co jest na pewno korzystne z perspektywy banków. Ale klienci też mogą liczyć na udogodnienia, bo jest łatwiej np. o kredyt gotówkowy online.
Pandemia uderzyła w kredyty, ale na rynku widać już ożywienie
Czas pandemii nie jest odpowiedni na branie kredytów, o czym w ostatnim czasie przekonały się banki. Wielu Polaków straciło pracę lub otrzymuje mniejsze wynagrodzenie. W trudnej sytuacji znajdują się też przedsiębiorcy, dla których rząd wciąż poszukuje nowych rozwiązań w ramach Tarczy Antykryzysowej.
Z danych BIK wynika jednak, że to m.in. zamknięcie galerii handlowych hamowało nasze skłonności konsumpcyjne. W związku z etapowym odmrażaniem gospodarki po majówce otwarte zostały wszystkie sklepy. I to właśnie 4 maja okazał się dniem przełomowym, dzięki czemu w pierwszym tygodniu maja padł rekord wniosków o kredyty ratalne.
W okresie od 4 do 10 maja liczba zapytań wzrosła o ponad 62 proc. w porównaniu do tygodnia poprzedzającego, ale także o ponad 8 proc. w ujęciu rocznym. Prof. Waldemar Rogowski, Główny Analityk BIK, podkreśla, że jest to jedynie symptom, bo w sklepach nie widać jak na razie wielkiego boomu zakupowego. Pokazuje to też, że Polacy wciąż cenią bezpośrednie kanały sprzedaży, możliwość obejrzenia produktu i bezpośredni kontakt z doradcą, stąd wzmożone zainteresowanie m.in. sprzętem RTV/AGD po ponownym otwarciu centrów handlowych.
Raty kredytowe w przypadku zakupu pralki, lodówki czy telewizora udzielane są przez banki, ale w ramach promocji z RRSO 0 proc. W ratach oddajemy zatem równowartość zakupionego sprzętu. Bank nie może więc liczyć na zyski. Wobec tego, co dalej z pozostałymi kredytami? Jest kilka opcji odmrażania sytuacji kredytowej w bankach.
Prognozowane zachowania klientów w najbliższych miesiącach
Marzec nie był dobrym miesiącem do analiz wpływu COVID-19 na rynek kredytów. Pandemia wybuchła nagle w jego połowie i zachowania konsumentów były trudne do jednoznacznego określenia. Pełny obraz pokazał nam już kwiecień.
W minionym miesiącu banki i SKOK-i udzieliły mniej wszystkich produktów kredytowych w porównaniu do kwietnia 2019 r. Spadki są naprawdę duże. O ile w przypadku kredytów mieszkaniowych analizy wciąż nie pozwalają na wyciągnięcie wniosków, bo proces ubiegania się o hipotekę jest złożony, to w przypadku kredytów gotówkowych nie ma żadnych wątpliwości, że nie bierzemy ich już tak chętnie. Mimo że wiele banków w związku z ograniczeniami wprowadziło np. możliwość ubiegania się o kredyt gotówkowy online. Nie pomogło to jednak utrzymać właściwego dla banków trendu.
Analitycy BIK przygotowali klika scenariuszy wyjścia banków z kryzysu pandemicznego związanego z kredytami.
Scenariusz 1. Po trzech miesiącach lockdown’u Polacy będą chcieli wrócić jak najszybciej do normalności. Wielu z nich będzie musiało ratować domowe budżety, a także powróci do swoich planów kredytowych. Nastąpi szybki wzrost zainteresowania kredytami, który pozwoli bankom narobić kwartalny spadek. Scenariusz najbardziej oczekiwany, ale najmniej prawdopodobny.
Scenariusz 2. Powrót do zainteresowania kredytami sprzed pandemii potrwa co najmniej kilka miesięcy. Będzie to umiarkowany i powolny proces. Schemat typowany przez analityków, jako najpewniejszy.
Scenariusz 3. Kolejna prognoza związana jest ze wzrostem, ponownym spadkiem i kolejnym wzrostem. Można to zobrazować obecną sytuacją. Lekkie ożywienie w maju, następnie ponowny spadek i wzrost np. przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego.
Kolejne miesiące pokażą, który scenariusz okaże się prawdziwy. Mimo niepewnej sytuacji gospodarczej, wielu z nas kredyty nadal są potrzebne. Zainteresowanie spadło, ale nie oznacza, że Polacy całkowicie zrezygnowali z kredytów.
Czy kredyt gotówkowy może się teraz opłacać?
Jedną z szybkich reakcji na koronawirusa było obniżenie stóp procentowych przez RPP. Miało to na celu m.in. wsparcie kredytobiorców. Niższe stopy procentowe miały też być gwarancją niższych kosztów kredytu. Maksymalne oprocentowanie kredytu nie może aktualnie przekroczyć 8 proc. (wcześniej było to 10 proc.). Ale często zapominamy o prowizji, którą banki mogą wyrównywać straty związane z niższym oprocentowaniem. Co nie oznacza, że wszystkie to zrobiły. Wciąż można znaleźć tani kredyt gotówkowy, ale pod warunkiem, że sprawdzimy oferty kilku banków.
Ułatwieniem dla klientów jest, chociażby kredyt gotówkowy online (dostępny również dla nowych klientów). Mają go w swojej ofercie m.in. Alior Bank, BNP Paribas czy Bank Citi Handlowy. Choć należy pamiętać, że udostępnienie zdalnego procesu nie wpłynęło na łagodniejsze warunki ich przyznawania. Instytucje baczniej przyglądają się sytuacji klienta, a przede wszystkim stabilności jego zatrudnienia.
Koronawirus wpłynął na całą gospodarkę, ale nie zachwiał funkcjonowania banków. Jeżeli sytuacja finansowa nam na to pozwala i planujemy wziąć kredyt, to nic nie powinno stać na przeszkodzie, żeby te plany zrealizować. Otrzymanie kredytu może być wygodniejsze, dzięki możliwości wnioskowania przez internet, ale jednocześnie trudniejsze ze względu na zaostrzone kryteria badania zdolności kredytowej.
Autor: Dagmara Sudoł