Wróćmy jednak do rzeczy najważniejszej – długiego okresu. Planowanie długookresowe z punktu widzenia oszczędzania jest najbardziej efektywne. Jednak do osiągnięcia tej efektywności potrzeba stabilnej gospodarki, gdyż tylko taka rozwija się równomiernie, spokojnie z pewną dozą gwarancji stabilności w przyszłości. Zaufanie do gospodarki i pieniądza jest tak samo pożądanym towarem na rynku finansów co atrakcyjne lokaty z obiecującym zyskiem.
Nasze oszczędzanie powinno przebiegać miarowo i długoterminowo, gdyż wówczas przynosi nam największe korzyści finansowe. Także jednak i korzystający z naszych oszczędności inwestorzy wolą mieć pewne długoterminowe zasilanie kapitałem, niż ciągle zaprzątać sobie głowę aktualnym źródłem finansowania inwestycji. Budowanie gospodarki w oparciu o krótkoterminowy kredyt to niepotrzebne ryzyko zmniejszające efektywność podejmowanych działań gospodarczych.
Równowaga i stabilność w gospodarce przyczyniają się do wzrostu skłonności do oszczędzania. Chętniej myślimy o własnej przyszłości jeśli nasze otoczenie jest bardziej przewidywalne i stabilnie się rozwija, gdy mało w nim napięć i zagrożeń. Wówczas także i nasze pieniądze są bezpieczniejsze, a my bez presji czasowej i sytuacyjnej podejmujemy lepsze decyzje inwestycyjne i korzystniej lokujemy nadwyżki.
W warunkach stabilnego wzrostu gospodarczego wzrasta efektywność działań gospodarczych, także tych inwestycyjnych. Spadają koszty asekuracji przed rozmaitym ryzykiem. Zachęceni sukcesem jednych - także i mniej chętna oszczędzaniu część społeczeństwa - podejmuje ten trud. Kształtuje się etos pracy i oszczędzania, którego tak brakuje w naszej polskiej rzeczywistości. Bez niego trudno sobie wyobrazić pomyślnej i bezpiecznej przyszłości.
Wiele czynników składa się na osiągnięcie stabilności gospodarczej, mówiliśmy o tym we wcześniejszych odcinkach, część z nich tylko jest wynikiem niezależnych okoliczności. Z pewnością natomiast nie może wśród tych czynników zabraknąć trwałego wzrostu skłonności do oszczędzania, długoterminowego oszczędzania. Zasilanie gospodarki długotrwałym kapitałem obcym nie może ustabilizować jej rozwoju, wprowadza ryzyko nagłego odpływu kapitału, destabilizuje kurs walutowy i równowagę zewnętrzną.
Jednak w krótkim okresie hamowanie aktywności konsumpcyjnej może przyczyniać się spadku popytu, a poprzez to, przy braku rekompensaty w postaci wzrostu eksportu, do spadku produkcji i tempa wzrostu gospodarczego. A to zdaje się obecnie jest głównym motorem decyzyjnym rządu. Inna filozofia rządzenia wynikająca z innego spojrzenia na długość zapadania procesów gospodarczych.
Póki co, naszą stabilność gwarantuje nam wzrost oczekiwań co do stabilności politycznej, związanej z integracją europejską. Napływ kapitału zagranicznego dyskontuje właśnie głównie wzrost stabilności politycznej. Jednak znaczący wzrost zadłużenia i obciążeń podatkowych, połączonych z kłopotami naszego europejskiego otoczenia gospodarczego i ciągle spadającą podażą pieniądza może przyczynić się w długim okresie do znaczących zaburzeń w równowadze zewnętrznej. Kiedy przyjdzie inwestorom zagranicznym ochłonąć z entuzjazmu związanego z integracją Polski do UE, zaś nasza gospodarka nadal nie będzie dawała sygnałów trwałego rozwoju, to wówczas nastąpi weryfikacja nadmiernego optymizmu. Oszczędności krajowe byłyby wówczas potężnym stabilizatorem. Gdy ich zabraknie, może nastąpić lekki kryzys.