Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

PiS boi się "podatków"? Ma cztery ważne powody

187
Podziel się:

Dlaczego w czasie swoich rządów Prawo i Sprawiedliwość stara się zastępować słowo "podatki" określeniami takimi jak "opłaty", "daniny" i "składki"? Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, PiS robi to z dokładnie czterech powodów.

PiS boi się "podatków"? Ma cztery ważne powody
Rząd premiera Mateusza Morawieckiego wprowadzał Polski Ład pod hasłem niskich podatków dochodowych (GETTY, NurPhoto)

Goszczący w ubiegłym tygodniu w radiu "Wnet" wiceminister finansów Artur Soboń, zapytany, czy rząd pracuje nad nowym "podatkiem od nadmiarowych zysków w spółkach energetycznych", kategorycznie temu zaprzeczył. Stwierdził, że nie są prowadzone prace nad żadnym nowym podatkiem, co najwyżej nad "opłatą solidarnościową".

Dlaczego politycy Prawa i Sprawiedliwości tak nerwowo reagują na słowo "podatek" i jeśli mogą – unikają go? Powodów jest co najmniej kilka. Pierwszy jest polityczny. PiS od czasu objęcia władzy w Polsce w 2015 r. przedstawia się społeczeństwu jako partia, która obniża podatki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Dlaczego studio z Litwy, pracujące dla Atari, przywozi 50 pracowników na konferencję do Poznania?

- Całą swoją dotychczasową politykę PiS zbudował na iluzji, że jest to partia, która obniża podatki. Z takimi hasłami politycy tego ugrupowania szli do wyborów i takimi mitami karmią swoich wyborców. Jest to jedna z ich kluczowych obietnic – przypomina ekspert podatkowy z Admiral Tax Paweł Nejman.

Nejman przypomina, że od 2015 r. PiS wprowadził lub podniósł kilkadziesiąt opłat, danin, składek i podatków. Więcej piszemy o tym tutaj.

Z kolei adwokat Michał Tarkowski, partner w Kancelarii Maniewski & Tarkowski Adwokaci i Radcowie Prawni oraz przewodniczący Komitetu Podatkowego Pracodawców RP, zauważa, że każdy polityk, bez względu na opcję polityczną, boi się słowa "podatek". - To słowo kojarzy się z czymś bardzo negatywnym – czyli z zabieraniem obywatelom pieniędzy przez państwo – podkreśla adwokat Tarkowski.

Według naszego rozmówcy politycy obawiają się, że wskutek podwyższenia podatków lub uchwalenia nowych, stracą poparcie wśród wyborców, stąd też bierze się kreatywność w określaniu podatków innymi sformułowaniami jak np. danina, opłata lub likwidacja przywilejów/ulg podatkowych itd.

Jak dodaje Tarkowski, kreatywność językowa polityków czasem jest tak daleko idąca, że nosi znamiona komizmu (np. określenie danina solidarnościowa).

- W zasadzie jedynym politykiem naszych czasów, który kojarzy mi się z tym, że nowe podatki nazywał wprost podatkami, był prof. Leszek Balcerowicz – mówi prawnik.

Dlaczego opłaty są lepsze niż podatki?

Zgodnie z definicją, podatek jest to pieniężne świadczenie na rzecz państwa lub samorządu terytorialnego, które jest przymusowe, bezzwrotne i nieekwiwalentne. Jego wysokość, formę oraz termin zapłaty określają szczegółowo przepisy ustawy.

I tu zaczynają się dla rządzących przysłowiowe "schody". Wszystkie podatki, które niosą ze sobą niekorzystne dla podatników zmiany, czyli zwiększają ich obciążenie lub odbierają im dotychczasowe przywileje, muszą być wprowadzone z odpowiednio długim vacatio legis.

Zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego wyższe podatki dochodowe muszą być uchwalane najdalej do 30 listopada roku poprzedzającego, tak by mogły obowiązywać od nowego roku podatkowego. Uchwalone po tym terminie zmiany wchodzą w życie dopiero po upływie całego roku podatkowego.

Poza tym, nie można odbierać podatnikom praw nabytych. To również powoduje, że wprowadzanie niekorzystnych zmian dla podatników jest trudne i czasochłonne.

Dlatego PiS na początku swoich rządów w 2015 r. nie podniósł stawek podatku dochodowego PIT czy CIT, ale przedłużył ustawę podnoszącą wyższe stawki VAT. W przypadku VAT zarówno przepisy, jak i stawki można zmienić w dowolnym czasie bez zachowania vacatio legis.

Podobnie jest z opłatami, daninami, składkami – przy ich wprowadzaniu również nie ma obowiązku przestrzegania żadnych terminów, można je wprowadzić lub podnieść praktycznie z dnia na dzień. Elastyczność we wprowadzaniu danin i opłat – to drugi powód unikania przez rząd "podatków".

Z opłatami, daninami, składkami łączy się też inna ważna ich cecha – nie wszystkie wpływy z tych danin przechodzą bezpośrednio przez budżet państwa. - Rząd nie musi więc rozliczać się przed parlamentem z wydawania tych pieniędzy, jeśli trafiają one np. do funduszy celowych - przypomina prof. Adam Mariański, prawnik i wykładowca Uczelni Łazarskiego. Jako przykład podaje Fundusz Solidarnościowy oraz Fundusz Rezerwy Demograficznej. To trzeci powód, dlaczego rząd woli wprowadzać daniny i opłaty niż podatki.

Składka zdrowotna czy podatek

A jak jest w przypadku składek? Odebranie podatnikom prawa do odliczania części składki zdrowotnej od podatku i uzależnienie jej wysokości od osiąganego dochodu sprawiły, że danina ta, mimo oficjalnej innej nazwy, jest - zdaniem ekspertów - podatkiem. Rząd kategorycznie jednak temu zaprzecza.

Jak podkreśla prof. Adam Mariański, składka "zdrowotna" jest dzisiaj nie składką, a podatkiem celowym, którego zasady obliczania mogą być niezgodne z Konstytucją RP.

Największe absurdy systemu podatkowego

Zdaniem naszych rozmówców absurdów w podatkach nam nie brakuje. Przykładami niesprawiedliwych i nielogicznych parapodatków sypią jak z rękawa.

Wśród ostatnio wprowadzonych "nowinek podatkowych" podatnikom dają się we znaki: danina solidarnościowa, zmiana sposobu rozliczania przychodów z najmu oraz skomplikowany i niesprawiedliwy sposób naliczania składki zdrowotnej. Wątpliwości budzi też kwestionowanie przez organy podatkowe prawa do pomniejszania podstawy naliczenia daniny solidarnościowej o straty z lat poprzednich.

- Składka solidarnościowa powinna iść na pomoc ludziom niepełnosprawnym, a idzie na wypłatę 13. i 14. emerytury. Z kolei składka zdrowotna, która miała iść na NFZ, a trafia do budżetu i jest wydawana nie wiadomo na co. Budżet NFZ w tym roku będzie niższy od poprzedniego o blisko 14 mld zł, więc na co zostały wydatkowane środki ze składek? – zastanawia się Paweł Nejman.

Z kolei Michał Tarkowski uważa, że najbardziej niesprawiedliwe i nielogiczne jest objęcie niektórych spółek osobowych podatkiem dochodowym. - Skoro spółki osobowe nie mają osobowości prawnej, to z jakiej racji z punktu widzenia kwalifikacji jako podatników podatku dochodowego mają być zrównane z osobami prawnymi? – pyta prawnik.

Kto za to wszystko zapłaci?

Zdaniem Tarkowskiego nie sposób jest policzyć, o ile wzrosły obciążenia fiskalne Polaków w ciągu rządów PiS, bo najpierw należałoby określić, co traktujemy jako obciążenie fiskalne, a co nie. - To także kwestia kreatywności językowej – np. czy opłata sądowa to obciążenie fiskalne lub likwidacja ulgi? – zauważa adw. Tarkowski.

Z kolei Paweł Nejman nie ma wątpliwości, że najbardziej obciążoną grupą są osoby prowadzące własną działalność gospodarczą. Szacuje, że ich obciążenia w ciągu ostatnich lat wzrosły nawet o 50 proc.

- Do tego każdy obywatel od 2021 r. ma nową daninę, czyli składkę zdrowotną, która jest ukrytym podatkiem. Obciążenia podatkowe Polaków wcale nie spadły z wcześniejszych 17 proc. na 12 proc., jak to przedstawia rząd, ale realnie wynoszą one 19 proc. Mamy więc wzrost obciążeń o 2 proc.

- Nie mamy też nowej wyższej kwoty wolnej od podatku (30 tys. zł - przyp. red.), bo już od pierwszej zarobionej złotówki płacimy 9 proc. składki zdrowotnej – podlicza Nejman.

Przy tak skonstruowanej składce zdrowotnej rząd czuje się zwolniony z wprowadzenia zmian w kwocie wolnej od podatku. To czwarty istotny powód unikania słowa "podatek".

- W Polsce nie ma społecznego przyzwolenia na podnoszenie podatków. Rząd o tym doskonale wie i stosuje inne metody na zwiększenie swoich przychodów, jak nazywanie podatków opłatami, daninami czy składkami. Drugi sposób to rozszerzanie podstawy opodatkowania przez likwidację lub ograniczenia w przywilejach podatkowych - tłumaczy prof. Mariański.

Mimo że rząd PiS tak bardzo stara się unikać "podatków", w lutym 2022 r. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) poinformowała, że podatki w Polsce należą do najwyższych wśród państw postkomunistycznych zrzeszonych w tej organizacji.

Katarzyna Bartman, dziennikarz money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
podatki
pieniądze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(187)
WYRÓŻNIONE
Zxc
2 lata temu
PiS niczym nie różni się od Putina u niego wojna to operacja wojskowa. Tak jak w PiS nie ma podatków tylko są opłaty. U niego nie ma wolnych mediów a tu są tylko media narodowe inne to wrogie zagraniczne. Itd itd itd…..
yary
2 lata temu
wbrew temu co kreuje gebelsowska propaganda w TVP, podatki za PO-PSL znacząco spadły. W 2008r składka rentowa ZUS została obniżona z 10 na 6%, a w 2010r PIT spadł z 19 na 18%. Podwyżka VAT o 1% była praktycznie bez znaczenia ponieważ ceny przy systematycznie rosnących zarobkach i tak stały w miejscu a nawet spadały. Średnia płaca w 2007r za PISu była 2,7 tyś, a w 2015 była już blisko 4 tyś.
PISjestWielki...
2 lata temu
Ekonomiści od wieków grzmią, że nakładanie podatków co raz to nowych do niczego dobrego nie prowadzi.Ale mały Mateuszek nie słuch ekspertów, przecież on wielkim Bankierem był.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (187)
Adam N 1973
2 lata temu
"Ekspert" szacuje że obciążenia osób prowadzących działalność gospodarczą wzrosły o 50% ? A może o 300?? Ja sobie mogę "szacować" że nie więcej niż o 25%, czyli niedużo powyżej inflacji. A już próba dezawuowania kwoty wolnej od podatku, czy manipulacja że obniżenie PIT z 17 do 12% to tak naprawdę podwyżka do 19%... Brak słów. Urealnić składkę zdrowotną czyli żeby zlikwidować ulgę, trzeba było jeśli w polskiej służbie zdrowia ma się poprawić. Tylko że potem przyszła agresja Putina na Ukrainę, i środki że składki zdrowotnej zamiast do ministerstwa zdrowia trafiły gdzie indziej to inna historia. Proszę się poprawić, redaktor Katarzyno. Chyba że naczelny stawia sprawę jasno, wtedy współczuję
obywatel
2 lata temu
bilans musi wyjść na zero atu koszty sejmu czteroletniego itd
2 JAJECZNY'k
2 lata temu
Pewnie uczył się u mistrzów oszustwa. Pamiętacie choćby sprzedawczyka Balcerowicza, albo księgowego Rostowskiego?
hitman
2 lata temu
Kornel świrował na opozycjonistę bo ubecja musiała wmontować wentyl do kasy. Niedorozwój Mateusz po szkole "poczytaj mi mamo" wg. rokazu został historykiem. I kasa leci. Wrocław zabetonowali deweloperzy z prefiksami "płk" i już wiesz o co chodzi. Inni użyteczni niedorozwoje to Zdrojewski, Dutkiewicz, Sutryk. Betonik pewny jak jemioła na drzewach. Zaiste godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne.
oto prawda
2 lata temu
Polacy doskonale pamiętają biedę i bezrobocie czasów PO. Codzienne szczucie na PiS w niemieckich mediach efektów wam nie przyniesie.
...
Następna strona