Podatek od niektórych instytucji finansowych, zwany bankowym, płaci 15 z niemal 30 banków działających na terenie naszego kraju - informuje dziennik. Daninę tę spłaca również zaledwie co szósty oddział instytucji kredytowych.
Gazeta wskazuje na dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Pierwszą są niskie stopy procentowe, które w praktyce uniemożliwiają im zarabianie. A w środę Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała, że stawki oprocentowania banku centralnego pozostaną bez zmian.
Od maja 2020 roku główna stawka wynosi 0,1 proc. i tak będzie przez co najmniej kolejny miesiąc. Dodatkowo oprocentowanie środków lokowanych w NBP przez banki komercyjne pozostało na poziomie 0 proc., a stopa lombardowa (kredytowa) to dalej 0,5 proc.
Drugim powodem są rezerwy na koszty ugód ze spłacającymi hipoteczne kredyty walutowe. Banki muszą tworzyć na ten cel większą rezerwę, a to odbija się na ich zasobach własnych i zwiększa ich stratę.
Jednak tzw. frankowicze nie wybierają ścieżki ugody z bankami. Po wyroku TSUE coraz częściej decydują się iść ze swoim kredytodawcą na ścieżkę sądową.
"DGP" zwraca uwagę, że w przyszłości wpływy z podatku bankowego mogą się skurczyć. Wystarczy, że instytucje będą uruchamiać plany naprawcze, które w praktyce zwalniają je z tej daniny.
W ostatnich miesiącach z tytułu podatku do budżetu wpływało 400 mln złotych miesięcznie. Sam podatek pojawił się w 2016 roku.