Co piąty Polak musiał zrezygnować ze starania się o kredyt lub pożyczkę, najczęściej z obawy, że utraci możliwości ich spłaty - wynika z badania Krajowego Rejestru Długów.
Czytaj też: Będzie "pilna pomoc" dla górskich regionów
Mimo to od marca na pożyczenie pieniędzy zdecydowało się 47 proc. konsumentów, a co czwarty wskazuje, że do tej decyzji przyczyniła się pandemia. Jednocześnie 35 proc. ocenia, że otrzymanie dodatkowych środków jest obecnie trudniejsze niż przed pojawieniem się COVID-19.
Polacy, zapytani o to, jak określiliby swoją sytuację finansową, najczęściej (48 proc.) wskazują, że nie jest ona ani dobra, ani zła. Stan swojego portfela dobrze lub bardzo dobrze ocenia 36 proc. respondentów, a 16 proc. boryka się z problemami w tej sferze i wskazuje na "złą lub bardzo złą sytuację finansową".
Według badania "Jak pożyczają Polacy", przeprowadzonego przez IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej (KRD), 55 proc. Polaków przyznaje, że ma obecnie do spłacenia kredyty gotówkowe lub ratalne, bądź pożyczki.
Z badania wynika, że pożyczamy lub kupujemy na raty najczęściej, gdy nie jesteśmy w stanie kupić czegoś za gotówkę (48 proc.), bo zakup przekracza nasze możliwości. Co piąta osoba (21 proc.) pokrywa w ten sposób nieprzewidziane wydatki.
11,5 proc. badanych przyznaje, że pożycza, bo brakuje im pieniędzy na podstawowe potrzeby z powodu niskich zarobków, trudności w planowaniu swojego budżetu czy w związku ze stratą źródła dochodów. Natomiast co dwudziesty konsument (5 proc.) nie ukrywa, że wydaje więcej niż zarabia, więc musi ratować się pożyczkami.
Wpływ pandemii na decyzję o zaciągnięciu zobowiązania wskazał co czwarty pożyczający. Potrzeba dodatkowego wsparcia finansowego pojawia się najczęściej w związku z utratą pracy (16 proc.), wydatkami na leczenie (14 proc.) czy obniżką wynagrodzenia (11 proc.). Natomiast najczęściej wybieranym w czasie pandemii sposobem dodatkowego dofinansowania są zakupy na raty (18 proc.) i kredyty gotówkowe (16 proc.) - wskazano w badaniu.
Prezes KRD Adam Łącki zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że sklepy - w obliczu restrykcji pandemicznych - chcąc przyciągnąć klientów, zachęcają ich do skorzystania z możliwości rozłożenia spłaty lub przesunięcia jej nawet o kilka miesięcy.
- Konsumenci z tego korzystają, bo mają poczucie, że mogą w ten sposób udźwignąć duży wydatek nawet w przypadku pogorszenia się ich sytuacji finansowej - powiedział.
Trudniej o pożyczkę
W pandemii trudniej jest pożyczyć pieniądze - wskazało tak 35 proc. ankietowanych w badaniu KRD. Co piąta z tych osób jako powód najczęściej wskazuje niepewność zatrudnienia lub fakt jego utraty, 14 proc. stwierdza, że miałoby problem ze zdolnością kredytową. Blisko co dziesiąty badany mówi o pogorszeniu sytuacji finansowej lub niższych dochodach.
Z powodu COVID-19 blisko co piąta osoba (19 proc.) w ogóle zrezygnowała ze starania się o kredyt lub pożyczkę. Najczęściej wymienianą tu obawą jest niepewność dotycząca możliwości spłacenia zobowiązania (40,5 proc.). Natomiast 35 proc. woli "poczekać na lepsze czasy", a 30,3 proc. nie ma w obecnej sytuacji wystarczającej zdolności kredytowej.
Cytowany w badaniu Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, która współpracuje z KRD zwrócił uwagę, że "trzeźwa ocena własnych możliwości finansowych jest kluczem do bezpiecznego pożyczania, ale i oddawania".
- Wierzyciel nie zrezygnuje z odzyskania pożyczonych pieniędzy i bez wątpienia wdroży procedury windykacyjne, gdy upłynie termin płatności – przestrzegł.
Czytaj także: Praca zdalna w trybie przyspieszonym. Spore wyzwanie
Według badania, 81 proc. Polaków w ciągu najbliższych 12 miesięcy nie planuje zaciągnięcia kredytu lub pożyczki. Pozostałe 19 proc. przewiduje, że "może potrzebować dodatkowego finansowania".
W rzeczywistości odsetek ten może okazać się większy, bo "co piąta pożyczająca osoba pokrywa tymi środkami swoje nieprzewidziane wydatki".
Respondenci, gdyby mieli teraz zaciągnąć zobowiązanie, zwróciliby się do banków (60 proc. wskazań), 19 proc. z taką prośbą udałoby się do bliskich czy znajomych, ok. 3 proc. "rozważyłoby ofertę firmy pożyczkowej niebędącej bankiem", a kolejne 3 proc. wzięłoby chwilówkę.