Dziennik w swojej analizie przypomina, że turecka gospodarka "z prymusa stała się chłopcem do bicia dla rynku walutowego".
Problemy trwają od 2018 r., kiedy kurs tureckiej liry zanurkował, topiąc firmy zadłużone w obcej walucie i wywołując recesję. Chaos potęguje karuzela prezesów banku centralnego i podporządkowanie go prezydentowi, który właśnie narzucił obniżkę stóp procentowych mimo 20-proc. inflacji. W efekcie lira zanurkowała i tylko wczoraj traciła nawet 16 proc. do dolara
- czytamy.
Polska pójdzie drogą Turcji?
Gazeta zwraca uwagę, że notowania złotego w listopadzie spadły wobec głównych walut nawet o 6 proc. i odżywają obawy przed powtórką scenariusza tureckiego.
Czytaj też: Tarcza antyinflacyjna. Są kolejne pomysły rządu
Ocenia jednocześnie, że jest szansa na nowego otwarcie. "W 2022 r. kończy się kadencja zarówno członków RPP, jak i prezesa NBP. Odpowiedzialnością prezydenta, Sejmu i Senatu jest dobór na te stanowiska osób, które zagwarantują nie tylko odpowiedni poziom fachowy, ale i niezależność od władzy wykonawczej, a tym bardziej partii rządzącej. Właśnie zależność tureckiego banku centralnego od polityki stała się przekleństwem tego kraju. I warto z tego wyciągnąć wnioski" - podkreśla dziennik.