Emerytów dotyczą dwie poważne zmiany, jakie zapowiedział rząd PiS. Pierwsza to podwyższenie kwoty wolnej od podatku, co przełoży się na zwolnienie z podatku świadczeń do 2500 złotych.
Druga dotyczy zwolnienia z PIT osób, które po osiągnięciu wieku emerytalnego nie będą pobierać świadczenia i zostaną w pracy.
- Oczywiście rząd nie chce przywrócić poprzedniego wieku emerytalnego, bo boi się spadku w sondażach. Zamiast tego mamy więc rozwiązanie atrapę, na którym Polacy - jeśli posłuchają władzy - mogą sporo stracić - mówi "Wyborczej" dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego.
Jak wylicza dr Kolek, na zwolnieniu z podatku osoba zarabiająca 3200 złotych brutto zyska 2,4 tys. złotych w skali roku.
Osoba, która zdecyduje się przyjąć świadczenie, zyska w ciągu roku znacznie więcej, będzie miała wypłacone 12 emerytur i "trzynastkę".
Zgodnie z polskimi przepisami osoba osiągająca wiek emerytalny nie może zostać w pracy i pobierać świadczenia. Jednak, jak pisze "Gazeta Wyborcza", wystarczy zwolnić się na jeden dzień, a potem znów zatrudnić. Wtedy można pobierać emeryturę razem z pensją.
Zwolnienie z podatków emerytur do 2500 złotych także budzi wątpliwości, bo jest powiązane z likwidacją możliwości odliczenia od podatku składki zdrowotnej.
- Ze słów premiera na temat składki zdrowotnej wynikało, że nie będzie możliwości jej odpisania od podatku. Gdy więc ta zasada będzie wprowadzona w stosunku do emerytów, oznacza to, że emeryci co prawda będą zwolnieni z podatku, ale jednocześnie będą więcej płacić na składkę zdrowotną. Obecnie składka wynosi 9 proc., z czego 7,75 proc. jest odliczane od PIT. Po zmianach będą musieli płacić pełne 9 proc. - mówi "Wyborczej" dr Łukasz Wacławik z Wydziału Zarządzania krakowskiej AGH.