Niemiecki ambasador przy UE Michael Clauss poinformował w środę, że większość państw unijnych poparła niemiecki mandat negocjacyjny do rozmów z Parlamentem Europejskim. Ich tematem ma być ostateczny kształt mechanizmu warunkowości w budżecie UE.
"Jednocześnie moje zaniepokojenie wzrosło wraz z ożywioną debatą na temat mechanizmu [dotyczącego - PAP] praworządności w UE, także w Radzie UE coraz bardziej napotykamy blokadę w ogólnych negocjacjach budżetowych. Harmonogram jest coraz bardziej opóźniony. Już teraz opóźnienia mające konsekwencje dla ożywienia gospodarczego Europy będą najprawdopodobniej nieuniknione" - napisał Clauss.
Niemiecka prezydencja UE podkreśliła również, że uzyskała mandat od "znacznej większości". A kto się wyłamał? Źródła Polskiej Agencji Prasowej wskazują, że zastrzeżenia zgłosiły: Polska, Węgry, Dania, Szwecja, Austria, Holandia i Finlandia.
Swoje zastrzeżenia zgłosiły również Belgia i Luksemburg. Ostatecznie jednak zgodziły się, by ją procedować.
Niemiecka prezydencja przedstawiła w poniedziałek ambasadorom państw członkowskich UE nową propozycję mechanizmu warunkowości w budżecie UE, w tym liczącego 750 mld euro funduszu odbudowy. Dotyczy ona zawieszenia funduszy za łamanie praworządności.
Z dokumentów, do których dotarła PAP, wynika, że ewentualne łamanie zasad praworządności może skutkować zawieszeniem wypłat środków unijnych dla kraju członkowskiego, który się tego dopuszcza.
Propozycja bazuje na projekcie KE z 2018 roku i ma być podstawą do negocjacji między 27 państwami UE nad ostatecznym kształtem rozporządzenia w tej sprawie.