Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Prosta Ekonomia to kanał o Austriackiej Szkole Ekonomii i o finansach. Nauka ekonomii w prosty i przystępny sposób w formie ciekawych animowanych filmów. Możesz wspierać twórców bezpośrednio na Patronite.
Każdy, kto czuł niezadowolenie po sprawdzeniu zawartości swojego portfela albo stanu konta bankowego, może uznać to pytanie za ponury żart. Oczywiście, że tak, odpowie taka osoba: pieniędzy może być zbyt mało! przecież większość z nas w różnych okresach życia miała ich mniej niż pragnęła bądź potrzebowała.
Trudniej odpowiedzieć na precyzyjniejsze pytanie: czy pieniędzy może być zbyt mało – w gospodarce? Czy ilość pieniądza posiadana przez uczestników wymiany rynkowej i pośrednicząca w transakcjach może być zbyt mała? Czy pieniądza może być niewystarczająco dużo, aby umożliwić mu… bycie pieniądzem?
Polityka współczesnych państw
Jeśli za właściwy punkt wyjścia rozważań przyjmiemy politykę współczesnych państw, to odpowiedź będzie brzmiała: tak, pieniądza może być zbyt mało. Dlaczego? Kiedy gospodarka rośnie i rozwija się, potrzeba większej ilości pieniądza, która odzwierciedli monetarną wartość nowych dóbr i usług oraz będzie obsługiwać coraz liczniejsze transakcje. To jeden z powodów, dla których w ramach polityki monetarnej banki centralne kontrolują podaż pieniądza przez:
🔴 manipulowanie stopą redyskontową,
🔴 kupno lub sprzedaż rządowych papierów wartościowych,
🔴 zmianę poziomu stopy rezerwy obowiązkowej.
Wszystko opiera się na niewyrażonym wprost, lecz przyjętym implicite założeniu, zgodnie z którym całkowita wartość nominalna pieniędzy w obiegu powinna równać się całkowitej wartości obrotu towarów i usług na rynku w danym okresie. Stąd jedynie krok do uznania konieczności kontrolowania podaży pieniądza i przyznania bankowi centralnemu wyłączności na emitowanie pieniądza. Jednak czy jest to właściwy punkt widzenia?
Zwiększanie podaży pieniądza
Bank centralny będący monopolistą na emisję legalnego środka płatniczego ma narzędzia do prowadzenia polityki monetarnej – niektóre umożliwiają teoretycznie niemal nieograniczone zwiększanie podaży pieniądza. Przykłady Zimbabwe po roku 2000 albo współczesnej Wenezueli pokazują, że możliwość nieskrępowanego tworzenia pieniądza niepokrytego żadną realną wartością jest faktycznym zagrożeniem. Czy nie byłoby jednak jeszcze niebezpieczniejsze, gdyby rządy i banki centralne w ogóle nie mogły zwiększać ilości pieniądza? Może potrzeba umiarkowania w sterowaniu podażą pieniądza, a nie całkowitego zaniechania zwiększania ilości pieniądza na rynku – bo w takim wypadku pieniądza mogłoby przecież po prostu zabraknąć?
Metale szlachetne
Dziś trudno znaleźć dobro, które spełniałoby wymogi bycia dobrym pieniądzem, a co do którego mielibyśmy pewność, że jego podaż nie ulegnie zwiększeniu – nawet najcenniejsze metale szlachetne nadal są wydobywane i wciąż odkrywa się ich nowe pokłady, więc nie ma pewności, że pewnego dnia na przykład podaż złota znacząco nie wzrośnie. Oprócz tego niemal każdy surowiec mogący stać się pieniądzem towarowym ma zastosowanie niemonetarne (złoto jest wykorzystywane w przemyśle i w produkcji biżuterii itd.) – co pozostaje nie bez wpływu na zmiany jego wartości na rynku. Dlatego spójrzmy na fikcyjny przykład, który pomoże lepiej zilustrować zagadnienie.
Firmy Zombie. Czy czeka nas "Apokalipsa Zombie"?
W zupełnie innej galaktyce, na skromnej trzeciej planecie od gwiazdy zwanej Słońcem, kilkadziesiąt solarnych lat temu pewien ekonomista odpowiedział na to pytanie. Ludwig von Mises, bo o nim mowa, napisał w swoim opus magnum Ludzkie działanie.
Pożytek z pieniądza uwarunkowany jest wielkością jego siły nabywczej. Żaden człowiek nie gromadzi określonej liczby monet ani pieniędzy o określonym ciężarze. Wszyscy chcą mieć zasób gotówkowy o określonej sile nabywczej
Co to oznacza? Zarówno człowiek, jak i Praxijczyk lub inna istota obdarzona umysłem zdolnym do racjonalnego myślenia nie pragnie posiadać pieniądza (niezależnie, czy środkiem wymiany byłoby złoto, misesium czy muszelki) po to, aby mieć określoną ilość danego materiału.
Zarówno jednostka, jak i społeczeństwo zawsze odnoszą korzyść z wymiany pośredniej i posługiwania się pieniądzem, bez względu na to, czy podaż pieniądza jest duża, czy mała. Zmiany siły nabywczej pieniądza przyczyniają się do zmian w podziale bogactwa między poszczególnymi członkami społeczeństwa. Ci, którzy pragnęliby się wzbogacić na takich zmianach, mogą uznać podaż pieniądza za niewystarczającą lub nadmierną
Funkcją pieniądza jako pieniądza (a więc z wykluczeniem jego pozamonetarnych zastosowań) jest bycie środkiem wymiany, co oznacza:
Dobro, które ludzie nabywają nie po to, żeby je skonsumować lub wykorzystać do celów produkcyjnych, lecz po to, żeby w przyszłości wymienić je na dobra, których potrzebują do własnej konsumpcji lub produkcji.
[…]
Pieniądz to rzecz, która pełni funkcję powszechnie akceptowanego i używanego przez wszystkich środka wymiany. Jest to jego jedyna funkcja. Wszystkie inne funkcje, które przypisuje się pieniądzowi, stanowią wyłącznie różne aspekty tej jego podstawowej i jedynej funkcji
Podstawowym błędem, który popełniają postępowi Praxijczycy domagający się sztucznego zwiększania podaży papierowego pieniądza przez dalsze drukowanie MisesNotów – i który popełniają współcześni obrońcy inflacji pieniężnej kontrolowanej przez bank centralny – jest mylne (i często nieuświadomione) utożsamienie pieniądza z bogactwem, a dokładniej: popytu na pieniądz gotówkowy z pragnieniem powiększania bogactwa. To prawda, że rozwój gospodarczy oznacza powstawanie coraz to nowych dóbr i usług oraz tworzenie wcześniej nieistniejącej wartości rynkowej – ale za powstawaniem nowych wartości nie musi iść kreacja większej ilości pieniądza, ponieważ – jak zauważył Mises:
Każda ilość pieniądza dostępnego w całej gospodarce wystarcza, by wszystkim zapewnić możliwość korzystania z wszelkich udogodnień, jakie daje i może dać pieniądz. […] Wybór dobra, które miałoby służyć jako środek wymiany i pieniądz, nigdy nie jest obojętny. Od niego zależą zmiany siły nabywczej spowodowane czynnikami pieniężnymi. Trzeba tylko odpowiedzieć sobie na pytanie, kto powinien dokonywać tych zmian: ludzie kupujący i sprzedający na rynku czy rząd?
Jak wobec tego funkcjonowałby nieinflacyjny pieniądz, którego ilości nie można byłoby zwiększać (albo byłoby to tak trudne, że aż nieopłacalne)? Przecież istnieje jedynie określona jego ilość!
Jak funkcjonowałby nieinflacyjny pieniądz, którego ilości nie można byłoby zwiększać?
Wróćmy do Praksijczyków i ich misesium. Załóżmy dla uproszczenia, że masa kruszcu, który wydobyto z krateru po asteroidzie, wynosiła sto tysięcy ton. Gdyby przyjąć, że całe sto tysięcy ton spoczęło w skarbcach banków, a w realnej wymianie handlowej funkcjonuje za pośrednictwem papierowego ekwiwalentu, czyli odpowiednich MisesNot, to oznaczałoby to, że w gospodarce znajduje się sto milionów banknotów opiewających na kilogram misesium – albo odpowiednio więcej ich odpowiedników w banknotach "gram misesium" albo "dekagram misesium".
Czy bieda jest dziedziczna?
Załóżmy, że w pewnym roku jednokilogramowy MisesNot pozwalałby na zakup jednej praxeowcy dającej błękitną wełnę i zielone mleko. Ponieważ gospodarka rozwija się energicznie, Praxijczycy się bogacą, a ilość pieniądza na rynku pozostaje bez zmian, to mamy do czynienia z naturalną deflacją cenową: po dziesięciu latach ta sama praxeowca kosztuje już jedynie dekagram misesium. Po pięćdziesięciu latach kosmiczne zwierzę warte jest już jedynie gram misesium! Co teraz, jeśli ceny praxeowiec nadal będą spadać? Czy banki podzielą przechowywany kruszec na półgramowe kawałki? A później rozbiją na drobinki mające ćwierć grama, a następnie na decygramy, miligramy, nanogramy? Czy ostatecznie będzie się handlować pojedynczymi atomami misesium?!
To problem, który… nie jest problemem – ponieważ o ile niepraktyczne byłoby nieustanne dzielenie pieniądza kruszcowego, o tyle nie ma istotnych przeciwskazań, aby banknotowe ekwiwalenty opiewające na daną ilość drogocennego metalu dotyczyły coraz mniejszych jednostek – tak jak w realnym świecie dzieje się to z nieinflacyjnymi kryptowalutami takimi jak BitCoin. Wszak w codziennym użytku będą MisesNoty, a nie fragmentaryczne kawałeczki kruszcu misesium. Jeśli jednak uznamy to za problem, to trzeba podkreślić, że jest to problem natury technicznej i logistycznej, a nie ekonomicznej. Przypomnijmy jeszcze raz za Ludwigiem von Misesem:
Każda ilość pieniądza dostępnego w całej gospodarce wystarcza, by wszystkim zapewnić możliwość korzystania z wszelkich udogodnień, jakie daje i może dać pieniądz
Podsumowanie
Warto zatem troszczyć się o to, aby pieniądz opierał się na czymś więcej niż jedynie na dekretach państwa – a nie o to, abyśmy mieli go w wystarczająco dużej ilości, ponieważ jednostka pieniądza nie ma jednej – określonej na zawsze – siły nabywczej. Siła nabywcza dostosowuje się do nowej podaży dóbr. Inaczej mówiąc: za tę samą jednostkę pieniądza, możemy po prostu kupić większą ilość dóbr, jeśli tych dóbr przybędzie, lub mniejszą, jeśli dóbr zaczęłoby ubywać. To drugie jednak, biorąc pod uwagę pomysłowość Praksijczyków, wydaje się mało prawdopodobne.
Autor: Mateusz Błaszczyk
Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Prosta Ekonomia to kanał o Austriackiej Szkole Ekonomii i o finansach. Nauka ekonomii w prosty i przystępny sposób w formie ciekawych animowanych filmów. Możesz wspierać twórców bezpośrednio na Patronite.