Bezrobocie w Wielkiej Brytanii jest na poziomie zaledwie 4,3 proc. - poinformował w środę tamtejszy urząd statystyczny. Dla porównania, w Polsce bez pracy jest 7 proc. ludzi. Łatwiejszy dostęp do pracy to jedna z przyczyn, dla których emigracja z naszego kraju na Wyspy ciągle rośnie. Ostatnie dane mówią o zwiększeniu emigracji o 68 tys. Na koniec ubiegłego roku mieszkało więc na Wyspach już 788 tys. naszych rodaków.
Jak informują brytyjscy urzędnicy, bezrobocie utrzymuje się tam na najniższym poziomie od 42 lat. Liczba poszukujących pracy spadła o 52 tys., a zatrudnienie zwiększyło się o 94 tys. Do tego dochodzi wzrost płac. Nie tak wysoki jak w Polsce (6 proc. w skali roku), ale i tak wynik na poziomie 2,2 proc. jest wysoki. Tym bardziej, że baza wynagrodzeń jest tam kilkukrotnie wyższa niż u nas. Średnia tygodniowa stawka w Wielkiej Brytanii to teraz około 507 funtów, czyli blisko 2400 zł.
Z oficjalnych danych na temat wzrostu wynagrodzeń cieszyliby się też Polacy, gdyby nie jeden mały szczegół. Przeliczając ich pensje na złotówki w ciągu ostatnich miesięcy zamiast podwyżek statystyczny Kowalski wyliczy raczej obniżkę pensji. Wszystko przez mocnego złotego i słabnącą brytyjską walutę.
Jeszcze pod koniec ubiegłego roku jeden funt był wart nawet 5,40 zł. Teraz kurs wymiany jest o ponad 60 groszy niższy. W środę po południu wynosił dokładnie 4,74 zł. Tym samym 499 funtów tygodniówki w grudniu ubiegłego roku było warte 2694 zł, a teraz 507 funtów to "tylko" 2403 zł. O prawie 300 zł mniej.
Niezależnie od kursu wymiany funta płace na Wyspach są bez porównania wyższe niż w Polsce. Żeby się zrównały, funt musiałby spaść w okolice 2 zł, co jest praktycznie nie możliwe.
Jak pokazują statystyki emigracji, w ostatnim czasie Polaków na Wyspach tylko przybywa. Przyrost między 2015 i 2016 rokiem jest rzędu 10 proc. Mobilizująca stała się przede wszystkim wizja zamknięcia granic w związku z Brexitem, czyli planowanym opuszczeniem Unii Eurpopejskiej przez Brytyjczyków.