Bankierzy z RPP poszli za ciosem i trzeci miesiąc z rzędu zdecydowali się na podniesienie oprocentowania w banku centralnym. Główna stawka wzrosła z 1,25 do 1,75 proc.
Przed tą serią podwyżek główna stawka wynosiła zaledwie 0,1 proc. i była najniższa w historii. Teraz już przebiła poziom sprzed pandemii (1,5 proc.), osiągając najwyższą wartość od marca 2015 roku. To wtedy właśnie zdecydowano o cięciu z 2 do 1,5 proc. i taka wartość obowiązywała przez kolejne 5 lat.
Oprócz głównej stawki (referencyjnej), w górę w tej samej skali poszły także pozostałe stopy:
- stopa referencyjna 1,75 proc. w skali rocznej;
- stopa lombardowa 2,25 proc. w skali rocznej;
- stopa depozytowa 1,25 proc. w skali rocznej;
- stopa redyskonta weksli 1,80 proc. w skali rocznej;
- stopa dyskontowa weksli 1,85 proc. w skali rocznej.
"Uchwała RPP wchodzi w życie 9 grudnia 2021 roku" - czytamy w komunikacie NBP.
Co podwyżka oznacza dla klientów banków?
Najbardziej zainteresowani stawkami oprocentowania w NBP są wszyscy ci, którzy spłacają kredyty w złotych. Prawie wszyscy mają raty zależne pośrednio (poprzez stawkę WIBOR) od stóp procentowych.
Podwyżka głównej stawki oznacza mniej więcej proporcjonalny wzrost oprocentowania pożyczek i kredytów. Od teraz droższe będą więc nie tylko nowe kredyty, ale też w górę pójdą raty już wcześniej zaciągniętych zobowiązań.
Z wyliczeń money.pl wynika, że przy podwyżce stóp procentowych o 0,5 proc. rata typowego kredytu udzielonego niedawno (na 330 tys. zł, 25 lat z marżą banku 2,62 proc.) może wzrosnąć o niecałe 100 zł miesięcznie. W tym konkretnym przykładzie jest to 1987 zł.
Oczywiście przy mniejszej kwocie kredytu, czy zobowiązaniach spłacanych już od wielu lat, podwyżka raty w wyniku zmiany stóp procentowych będzie mniejsza. Każdy klient w najbliższych miesiącach powinien otrzymać od banku nowy harmonogram spłat kredytu, w którym będą dokładnie wyliczone nowe raty.
Teoretycznie w górę mogłoby pójść też oprocentowanie lokat i kont oszczędnościowych, co byłoby korzystne dla klientów banków, którzy trzymają w nich swoje pieniądze. Praktyka pokazuje jednak, że banki nie są chętne, by płacić większe odsetki. A jeśli nawet oferta w najbliższym czasie się poprawi, to i tak w dużo mniejszej skali niż wynikałoby z samej podwyżki w NBP.
RPP chce zmniejszyć inflację
Kredytobiorcy zapłacą więcej, ale taki musi być koszt walki z inflacją, która w Polsce osiągnęła już najwyższy poziom od grudnia 2000 roku. Ceny w listopadzie były średnio o 7,7 proc. wyższe niż rok wcześniej, przebijając nawet prognozy ekonomistów.
Podwyżkami stóp procentowych z inflacją walczą też inne europejskie kraje takie jak np. Węgry czy Czechy. Warto jednak podkreślić, że efekty tego nie przyjdą od razu. Sam prezes NBP podkreśla cały czas, że działania banku nie obniżą bieżącej inflacji. Wpłyną jednak na to, by w dłuższym okresie czasu spadła presja na wzrost cen.
Jak ma to pomóc w zahamowaniu wzrostu cen? Im wyższe stopy procentowe w NBP, tym wyższe oprocentowanie kredytów w bankach i większy koszt pieniądza. Im większy koszt pieniądza, tym powinno go być mniej w obrocie. Jednym z efektów tego powinno być ograniczenie wydatków i spadek wspomnianej już presji na wzrost cen.
Decyzja RPP - komentarze ekonomistów
NBP ustami prezesa Adama Glapińskiego wskazywał wcześniej, że chciał decyzjami dotyczącymi stóp procentowych zaskakiwać rynek. Tym razem obyło się bez większych niespodzianek. W ostatnich dniach praktycznie wszyscy ekonomiści zapowiadali podwyżki.
Średnia prognoz zakładała wzrost głównej stawki w NBP o 0,5 proc., choć nie brakowało głosów, że może dojść do podwyżki o nawet 0,75 proc. Raczej rzadkością były wskazania na wzrost o zaledwie 0,25 proc. Byłoby to odbierane jako zbyt mało stanowcze działanie w obliczu szalejącej inflacji.
"Tym razem Rada Polityki Pieniężnej postanowiła nas nie zaskakiwać. Naszym zdaniem to nie koniec podwyżek - w przyszłym roku Rada dołoży ich jeszcze 1,25 pkt proc." - komentują decyzję ekonomiści Banku Pekao. To oznaczałoby skok do 3 proc. Ostatni raz były tak wysoko w połowie 2013 roku.
Eksperci zauważają też, że nie tylko w Polsce stopy procentowe już przebiły poziom sprzed pandemii. Tak samo jest np. w Czechach (na wykresie CNB) i na Węgrzech (MNB). Co więcej, w tych dwóch krajach są zdecydowanie wyższe niż w Polsce.
Ekonomiści ING Banku Śląskiego wskazują, że dla niektórych decyzja RPP o podwyżce o 0,5 pkt proc. może być rozczarowaniem. Potwierdzają też prognozy kolegów z Pekao, że docelowo NBP będzie zmierzał do 3 proc.
Według ekspertów Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) do docelowych 3 proc. będziemy dochodzić szybko. Sugerują, że cykl podwyżek będzie kontynuowany przez cały pierwszy kwartał.
- Bieżące oprocentowanie po wyłączeniu inflacji jest obecnie niskie na tle innych państw UE. Uważamy, że NBP będzie dążyć do uzyskania podobnych wielkości jak w innych dużych gospodarkach np. we Włoszech czy Francji. Problemem jest też rozlanie się inflacji. Obecnie ceny ponad 55 proc. produktów i usług rosną w tempie przekraczającym dopuszczalne pasmo wahań dla celu NBP (3,5 proc.) - wskazuje Jakub Rybacki, analityk PIE.
Uważa, że tarcza antyinflacyjna nie powinna być argumentem dla ocen perspektyw polityki pieniężnej i nie powinna wpłynąć na decyzje RPP w sprawie stóp procentowych.