Na wtorek 8 lutego zaplanowane jest posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP), która zdecyduje o nowych stawkach stóp procentowych w Polsce. Od października każdego miesiąca rosną i główny wskaźnik jest już na poziomie 2,25 proc. (we wrześniu było zaledwie 0,1 proc.). Prognozy ekonomistów sugerują, że za kilka dni będzie to już 2,75 proc.
Z niepokojem w kierunku NBP patrzą osoby spłacające kredyty. Wraz z wyższymi stopami procentowymi rosną ich raty. Choć warto podkreślić, że tak naprawdę bezpośrednim wyznacznikiem dla kredytów są stawki WIBOR. A one są już zdecydowanie wyższe niż główna stopa w banku centralnym.
WIBOR celuje w coraz wyższe poziomy
W piątek w południe WIBOR3M (stawka dla kredytów, których rata aktualizowana jest co 3 miesiące) był na poziomie 3,1 proc., a WIBOR6M wynosił 3,56 proc. To oznacza, że banki, które wyznaczają oba wskaźniki, przewidują w perspektywie kolejnych miesięcy znacznie wyższe stopy procentowe w NBP.
Jak wysoko mogą sięgnąć? Najnowsze przewidywania inwestorów na rynku sugerują, że 6-miesęczny WIBOR przekroczy 5 proc. Taka stawka mogłaby obowiązywać już w drugiej połowie 2022 roku.
Rafał Mundry sugeruje, że przy takim poziomie oprocentowania kredytów powiększonym o marżę banków, miesięczna rata typowego zobowiązania zaciągniętego na 300 tys. zł może wzrosnąć o 800 zł. Taki kredytobiorca musiałby w ciągu kilku miesięcy w budżecie domowym znaleźć na miesięczną ratę 2100 zł zamiast dotychczasowych 1300 zł.
Rosną oczekiwania na podwyżki stóp
Do takiego scenariusza kształtowania się w Polsce stóp procentowych coraz bardziej przychylają się też ekonomiści bankowi. W czwartek prognozy zaktualizowali eksperci ING Banku Śląskiego, którzy wcześniej zakładali, że NBP podniesie stopy procentowe w tym roku do 4 proc. Teraz już mówią o 4,5 proc. A WIBOR zazwyczaj w takiej sytuacji jest jeszcze wyższy.
W ostatnich tygodniach widać bardziej odważne deklaracje prezesa NBP Adama Glapińskiego. W głośnym wywiadzie dla Bloomberga sprzed niecałych dwóch tygodni mówił, że jest m.in. za przedłużeniem cyklu podwyżek stóp procentowych.
Przykład polskiemu bankowi dał w tym tygodniu bank centralny Czech. U naszych południowych sąsiadów już teraz główna stawka oprocentowania wynosi 4,5 proc. i na tym prawdopodobnie nie skończą się podwyżki.