Zwraca uwagę, że narzędzia, których Kreml użył do ratowania rosyjskiego rubla, sprawiają, że wygląda on jak waluta potiomkinowska. "Jak fałszywe fasady zamówione przez księcia o tym samym imieniu, aby oszukać cesarzową Katarzynę II i przekonać ją, że rosyjskie wsie są zamożne" - pisze Reuters.
Bank centralny Rosji od 24 lutego podwoił główną stopę procentową z 9,5 do 20 proc., zmusił rosyjskich eksporterów do przeliczania przychodów w walutach zagranicznych na ruble, a także objął kapitałową kontrolą większość gospodarki Rosji. Reuters przypomina też, że Władimir Putin chce zmusić zagranicznych kontrahentów, kupujących rosyjski gaz i ropę, do płacenia za nie w rublach.
Mimo to rubel pozostaje na łasce zachodniego embarga na rosyjską ropę i gaz. Wysoka, 20-procentowa stopa procentowa dodatkowo zaszkodzi gospodarce Rosji, która według przewidywań Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju skurczy się w tym roku o 10 proc., tylko ze względu na już nałożone sankcje - pisze Reuters.
Na tym nie koniec. Wysokie stopy procentowe będą odstraszać przed inwestycjami, a sankcje w obszarze handlu sprawią, że ceny towarów z importu wzrosną. "Rosjanie mogą uznać, że stabilny rubel nie jest im potrzebny w ich szybko zamykającej się gospodarce" - dodano.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Zderzenie rubla z rzeczywistością
Sankcje na Rosję mogą obowiązywać dłużej, niż dziś spodziewają się tego analitycy. Reuters podkreśla, że nawet gdyby zostały one zniesione, to rosyjski rubel zderzyłby się z rzeczywistością.
Jednym z powodów, dla których kurs rubla powrócił do normy, jest fakt, że w ostatnich tygodniach handel był wyjątkowo słaby. Gdyby na wolnym rynku doszło do nieskrępowanego rozeznania cenowego, rubel ujawniłby prawdziwą skalę gospodarczego dołka, w jakim znalazła się Rosja - pisze Reuters.